No to lecę! Jestem już w samolocie na
trasie Frankfurt – Nowy Jork. Wystartowaliśmy
trochę po czasie, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo przecież nigdzie się
nie śpieszę. Miałam jedną przesiadkę, a teraz lecę już docelowo do Nowego
Jorku. Jestem przeszczęśliwa, gdyż siedzę w środkowym rzędzie, gdzie są 4 rzędy
i jestem sama, tak więc zaraz po wyłączeniu sygnalizacji obowiązkowego zapięcia
pasów, rozkładam swoje manatki i leżę. Ustawiłam sobie kilka poduszek,
kocyk i ruszyłam do pisania. Po chwili
podchodzi pani oferująca zimne drinki, w
uszach brzmi ulubiona muzyka, ktorą niedanwo ściągnęłam. I tak popijając
czerwone wino uzmysławiam sobie, że dokładnie miesiąc temu przyleciałam z
Nowego Orleanu to Wrocławia i dziś ponowny wylot z Wrocławia do Nowego Jorku.
Kolejnym razem nowy statek, nowe miejsca, nowi ludzie, przyjaźnie, doświadczenia....
Kiedy wsiadałśm do samolotu i szukałam
swojego rzędu do siedzenia, gdzies pomiędzy siedzeniami ujrzałam znajomą
twarz... I tak chwilę mi to zajęło znaim przypomniałam sobie kto to jest... A
to kobieta z Łotwy, ktora pracowała w dziale finansów na staku Norwegian Dawn.
Oboje na siebie spojrzałyśmy, uśmiechnęłyśmy się i kiedy mijałam jej rząd
zapytała czy też wchodzę na Norwegian Gem jutro. A więc odpowiedziałam, że tak i tak mi się
trochę raźniej zrobiło, że jakaś znajoma osoba będzie ze mną. Świat ludzi
pracujących na staku jak się okazuje jest bardzo mały. Nigdy nie wiesz czy
kogoś spotkasz jeszcze, wysyłają nas na różne staki, czasami przetransferowywują
, nie wiemy nawet kiedy i na jak długo. Tak więc zawsze żegnając się
mówimy - „Być może do zobaczenia!”.
Jak wiadomo większość kontaktów kończy
się z zakończeniem kontraktu, jednak prawdziwe przyjaźnie mogą przetrwać. Ja do
tej pory utrzymuje stały kontakt z najbliższymi osobami. Obecnie dzięki potędze
portali społecznościowych, możliwością internetowych aplikacji kontakt jest
bardzo ułatwiony. Tak więc jak już miałam okazję się przekonać, zawsze można
liczyć na pomoc znajomych z całego świata. Jest to fajne uczucie, że ma się
znajomych na całym świecie, u ktorych można się zatrzymać, spotkać, porozmawiać
w większości zakątków całej ziemi!
Ale tak naprawdę nie miałam o tym
pisać.... Miałam napisać o minionym miesiącu w domu.
Najpierw dwa tygodnie
świąteczno-noworoczne przepełnione rodzinną atmosferą, jedzeniem, piciem oraz
spotkaniami ze znajomymi. Święta w Polsce są takim okresem, gdzie większość
ludzi przybywa do domów rodzinnych z najdalszych krańców świata. Tak więc udalo
mi się spotkać ze znajomymi, którzy porozjeżdzali się po różnych zakątkach
Polski a także poza jej krańcami.
Udało mi się wybrać do Warszawy, Poznania
i Wrocławia, a także na zimowe szaleństwo do Świeradowa Zdroju! A więc wielkie dzięki wszystkim za wspólnie
spędzony czas i pogaduchy. Podziękownaia również dla rodziców i całej rodziny!
Czas upłynął bardzo leniwie, ale od tego
są w sumie wakacje. Ponadto przyjazd do domu zawsze sprawia, że mam mniej
ochoty do jakiekokolwiek działania.
Wino się kończy, chyba czas na powrót do
pozycji leżącej i kontynucję lektury.
0 komentarze: