A więc po całym dniu wrażeń w Dolinie Cocory, wróciłyśmy jeepem do centrum Salento razem z Janą, Veronica i Dianą. Pierwsze co to ruszyłyśmy na obiad. Ja zjadłam olbrzymią "bandeja paisa", czyli to o czym pisalam już wcześniej, tradycyjne danie z rejonu Antioquia. Wieczorem umówiłyśmy się na spotkanie, żeby zagrać w tradycyjną kolumbijską grę - TEJO, czyt. TEHO.
A więc jak spotkałyśmy się wieczorem na głównym placu, to zaraz w parku Veronika spotkała znajomego Kolumbijczyka z tej miejscowości, który zaraz po chwili spotkał swojego kumpla. Tak więc w międzynarodowym zespole oraz z dwójką lokalnych ludzi, czyli Kolumbijczyków z Salento wybraliśmy się, aby zagrać w słynną grę.
Chłopcy zabrali nas w typowe miejsce, które zresztą było pełne obcokrajowców. Niektórych z nich kojarzyliśmy z widzenia, bo mijaliśmy się gdzieś w Dolinie Cocory, mieszkaliśmy w tym samym hostelu bądź gdzieś razem jedliśmy obiad. Salento jest małym miasteczkiem, ale za to bardzo turystycznym, a więc spacerując często spotyka sie tych samych ludzi. Tak więc wieczorem turyści przychodzą pograć w tejo, bo jak to być w Kolumbii i nie spróbowwac tej gry.
A więc wchodzi się do wielkej sali, gdzie jest wydzielonych kilka stanowisk do gry. Wygląda to trochę jak przy grze w kręgle, bo ma się swój tak jakby tor. Na końcu toru na ziemi jest ustawiona gliniana tablica położona pod kątem 45 stopni. Po środku tablicy jest metalowa obręcz, w wewnątrz której znajdują się papierowe wycięte trójkąty wypełnione prochem. Cała gra polega na rzucaniu okrągłym ciężarkiem w glinianą tablicę, aby wcelować w środek, albo jak najbliżej niego. Jeśli ciężarek uderzy w trójkąt to następuje ogromny huk, spowodowany wybuchem prochu. Tak zdobywa się punkty. Jeśli w jakiejś kolejce nikt nie spowoduje wybuchu, to punkt otrzymuje osoba, która rzuciła najbliżej środka. Gra się do zdobycia 21 punktów.
"Tejo" jest grą towarzyską, ktorej zawsze towarzyszy picie piwa. Niektórzy jedną reką piją piwo, drugą rzucają ciężarkiem. W samym pomieszczeniu do gry jest dość głośno, okrzykom podekstytowania zawsze towarzyszą rytmy merengue, salsy czy reggetonu, a dodatkowo co kilka minut wybuch prochu.
W naszej ekipie nikt nie zdobył 21 punktów, zdecydowanym liderem była Jana z Niemiec. Ze mnie niestety słaby był zawodnik, czasami mój ciężarek nie dotknął nawet tarczy. Zdecydowanie lepsza byłam w tańcach do rytmów latynoskich, a więc po ponad godzinie udaliśmy się na kolejne piwo, ale już w barze z muzyką.
W 2000 roku "tejo" zostało ogłoszone sportem narodowym. Powstała nawet Narodowa Federacja Tejo i dziś odbywają się ogólnokrajowe zawody, czasami nawet z sąsiednimi drużynami z Ekwadoru czy Wenezueli. W całej Kolumbii "tejo" nie jest uznawane za narodowy sport o randze golfa, dla większości jest to gra towarzyska.
A więc jak spotkałyśmy się wieczorem na głównym placu, to zaraz w parku Veronika spotkała znajomego Kolumbijczyka z tej miejscowości, który zaraz po chwili spotkał swojego kumpla. Tak więc w międzynarodowym zespole oraz z dwójką lokalnych ludzi, czyli Kolumbijczyków z Salento wybraliśmy się, aby zagrać w słynną grę.
Chłopcy zabrali nas w typowe miejsce, które zresztą było pełne obcokrajowców. Niektórych z nich kojarzyliśmy z widzenia, bo mijaliśmy się gdzieś w Dolinie Cocory, mieszkaliśmy w tym samym hostelu bądź gdzieś razem jedliśmy obiad. Salento jest małym miasteczkiem, ale za to bardzo turystycznym, a więc spacerując często spotyka sie tych samych ludzi. Tak więc wieczorem turyści przychodzą pograć w tejo, bo jak to być w Kolumbii i nie spróbowwac tej gry.
A więc wchodzi się do wielkej sali, gdzie jest wydzielonych kilka stanowisk do gry. Wygląda to trochę jak przy grze w kręgle, bo ma się swój tak jakby tor. Na końcu toru na ziemi jest ustawiona gliniana tablica położona pod kątem 45 stopni. Po środku tablicy jest metalowa obręcz, w wewnątrz której znajdują się papierowe wycięte trójkąty wypełnione prochem. Cała gra polega na rzucaniu okrągłym ciężarkiem w glinianą tablicę, aby wcelować w środek, albo jak najbliżej niego. Jeśli ciężarek uderzy w trójkąt to następuje ogromny huk, spowodowany wybuchem prochu. Tak zdobywa się punkty. Jeśli w jakiejś kolejce nikt nie spowoduje wybuchu, to punkt otrzymuje osoba, która rzuciła najbliżej środka. Gra się do zdobycia 21 punktów.
"Tejo" jest grą towarzyską, ktorej zawsze towarzyszy picie piwa. Niektórzy jedną reką piją piwo, drugą rzucają ciężarkiem. W samym pomieszczeniu do gry jest dość głośno, okrzykom podekstytowania zawsze towarzyszą rytmy merengue, salsy czy reggetonu, a dodatkowo co kilka minut wybuch prochu.
W naszej ekipie nikt nie zdobył 21 punktów, zdecydowanym liderem była Jana z Niemiec. Ze mnie niestety słaby był zawodnik, czasami mój ciężarek nie dotknął nawet tarczy. Zdecydowanie lepsza byłam w tańcach do rytmów latynoskich, a więc po ponad godzinie udaliśmy się na kolejne piwo, ale już w barze z muzyką.
W 2000 roku "tejo" zostało ogłoszone sportem narodowym. Powstała nawet Narodowa Federacja Tejo i dziś odbywają się ogólnokrajowe zawody, czasami nawet z sąsiednimi drużynami z Ekwadoru czy Wenezueli. W całej Kolumbii "tejo" nie jest uznawane za narodowy sport o randze golfa, dla większości jest to gra towarzyska.
0 komentarze: