Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

2 rejs dobiegł końca



      A więc drugi rejs powoli dobiega końca. Zdecydowanie jest to o wiele spokojniejszy czas, gdyż po pierwsze mamy znacznie mniej dzieci, bo nieco ponad 100, a ponadto w zeszłym Nowym Jorku dołączyło do naszego zespołu 7 nowych osób. 6 z nich to sezonowi animatorzy, 1 jest animatorem na 6 miesięcy, jest to Karen dziewczyna ze Stanów , która wcześniej pracowała dla innej formy Royal Carribean. Wśród 6 nowych osób, mamy ludzi z Meksyku, Peru, Argentyny, Anglii, Irlandii i Południowej Afryki. Najbardziej cieszę się z przyjazdu Coffee, którą poznałam na swoim pierwszym kontrakcie w 2013 roku. Póżniej kiedy mieszkałam w Walencji, a ona była na statku Jade, który co kilka tygodni odwiedzał to miasto miałyśmy okazję się spotkać. Wcześniej była animatorem przez kilka lat, teraz ze względu na powrót na studia przyjeżdża tylko na kilka tygodni. 

      W Nowym Jorku na pokład statku wszedł jeden z nadzorujących nasz program z biura z Miami. Kiedyś pracował jako manager Kids Clubu na statkach, teraz pomaga naszej głównej szefowej w wprowadzaniu nowych programów. I tak był na pokładzie i w naszym centrum przez kilka dni ogladając jak pracujemy, rozmawiając z nami itp. Dodatkowo wprowadził nowy ulepszony program na temat ochrony wód i morza. Do tego zadnia wybrał kilka osób, w tym mnie i musieliśmy przygotować całą sesję, aby inni animatorzy ją zobaczyli i następnym razem każdy wiedział co ma robić. Było dużo śmiechu, gdyż ja wpadłam do centrum krzycząc, że widziałam przed momentem ogromnego potwora. Reszta w centrum oczekiwała na spotkanie z Oficerem Snookiem, który stoi na straży czystych wód oceanu , który zresztą się już sporo spóźniał. Po chwili wszyscy zrozumieli , że potwór musiał go porwać. A więc rozpoczęło się całe przedstawienie -  dzieci musiały rozwiązywać łamigłówki, grać w gry, rysować portret pamięciowy potwora, że w końcu pod koniec sesji odnaleźć Oficera. Wszystko wypadło bardzo dobrze! 

      Kolejną nowością było Glow Party, gdzie robot zwany Glowthronem tańczył w rytm muzyki electro przebrany na czarno z ogromną ilością światełek. Po chwili wysiada mu bateria , a więc wszyscy muszą grać w różne gry i za każdą z nich doładowują baterię, wskutek czego sesja kończy się imprezą na cześć Glowthrona, która znów może tańczyć.

      W tym tygodniu tez po raz pierwszy wzięłam udział z Tańcu z Gwiazdami, tzn. kilka osób z załogi m.in. tancerze albo właśnie ja tańczymy z pasażerami. Trafił mi się młody partner, który w sumie zgadzał się na wszystkie moje pomysły taneczne, dlatego tez udało nam się zająć drugie miejsce. Zabawa była naprawdę udana i bardzo mi się podobało.

      Ponadto poniżej zamieszczam kilka zdjęć z Nowego Jorku. W ostatnim tygodniu udało mi się zejść i dotarłam do Central Parku z Merly, Kolumbijką, którą znam z innego staku. Pogoda była wyjątkowo ładna, porównując do dnia, w którym wchodziłam na pokład, gdzie było bardzo mroźno i wietrznie. Tak więc ubralam sięw 3 warstwy a tu miłe zaskoczenie i wyszlo słońce, że chwilami musiałam zdejmować płaszcz. Pospacerowałyśmy po parku oraz Times Square, po drodze napotkałyśmy kolumbijską słynną kawiarnię Juan Valdez, gdzie wstapiłyśmy na kawę i kolumbijskie tradycyjne ciastka i empanady. 

      Poniżej także kilka zdjęć z Tortoli, która wchodzi w skład Brytyjskich Wysp Dziewiczych oraz Saint Marteen, które zachwyca krystaliczną wodą i błękitem nieba.




























Pierwszy tydzień



      No to tydzień juz zleciał odkąd jestem na pokładzie Norwegian Gem. Dokładnie siedem dni temu byłam w Nowym Jorku, a dziś jesteśmy w ostatnim z portów  - wyspa Tortola należąca do achipelagu Brytyjskich Wysp Dziewiczych. Jest to ostani z czterech portów i dopiero dziś mogę wyjść na ląd, gdyż pierwsze dwa porty są portami amerykanskimi – Portoryko oraz Saint Thomas, które należy do Amerykańskich Wysp Dziewiczych. Do zejścia w tych portach potrzebny jest mały papierek I-95,  które zezwala na zejście w portach amerykańskich na podstawie wizy. Za 3 dni w Nowym Jorku otrzymam takie pozwolenie. Wczoraj natomiast był mój kolor IPM, co jak kiedyś pisałam jest nową rzeczą na stakach, a polega na tym przypomnę, że w każdym porcie określona liczba członków załogi musi pozostać na pokładzie w razie jakiś awarii czy problemów techniczych. Tak więc ja mam kolor czerwony i akurat przypadlo to na Saint Marteen w tym tygdniu.
       Najbardziej zadowolona jestem z naszej kabiny, która jest 4 osobowa a mieszkamy tylko 2 osoby. Tego dnia kiedy ja również Laura z Kolumbii rozpoczęła kontrakt i akurat przydzielono nas razem do kabiny. Bałam się, że będzie to kabna 2 osobowa, a więc będzie walka o łóżko na dole, a tu proszę niespodzianka i obie śpimy na dole. Pokój był bardzo osyfionny i brudny, tak więc pierwsze co wzięłyśmy się do czyszczenia szafek, łazienki, lodówki. Ponadto każda z nas ma podwójną ilośc szafek, półek czy szuflad, a więc niemal jak w domu. Poniżej kilka fotek, aby każdy mógł zobaczyć jaką przestrzeń mam tutaj. Mam nadzieję, że nam nikogo „nie dokoptują”.

      Kilka słów na temat zespołu, z którym pracuję. A więc jest nas obecnie 10 osób plus nasz manager, a więc 11. I tak mamy 3 osoby z Kolumbii, 3 osoby z Południowej Afryki, 3 osoby z Anglii, jedna z Peru no i ja z Polski. Większość osób są na swoim pierwszym kontrakcie,a więc są nowi w firmie, ale wszysyc bardzo sympatyczni i pracowici, co jest najważniejsze.

      Ponadto na pokładzie jest zadziwiająco duża liczba Polaków, z czym się nie spotkałam jeszcze do tej pory. 3 z nich rozpoczęla kontrakt ze mną – 2 muzyków oraz jeden kontraktor. Ponadto jest około 10 innych kontraktorów, 2 innych muzyków, 1 główny inżynier oraz główny magazynier.


To by było na tyle jak narazie:) Do usłyszenia!











W drodze do Nowego Jorku



     No to lecę! Jestem już w samolocie na trasie Frankfurt – Nowy  Jork. Wystartowaliśmy trochę po czasie, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo przecież nigdzie się nie śpieszę. Miałam jedną przesiadkę, a teraz lecę już docelowo do Nowego Jorku. Jestem przeszczęśliwa, gdyż siedzę w środkowym rzędzie, gdzie są 4 rzędy i jestem sama, tak więc zaraz po wyłączeniu sygnalizacji obowiązkowego zapięcia pasów, rozkładam swoje manatki i leżę. Ustawiłam sobie kilka poduszek, kocyk  i ruszyłam do pisania. Po chwili podchodzi pani  oferująca zimne drinki, w uszach brzmi ulubiona muzyka, ktorą niedanwo ściągnęłam. I tak popijając czerwone wino uzmysławiam sobie, że dokładnie miesiąc temu przyleciałam z Nowego Orleanu to Wrocławia i dziś ponowny wylot z Wrocławia do Nowego Jorku. Kolejnym razem nowy statek, nowe miejsca, nowi ludzie, przyjaźnie, doświadczenia....

      Kiedy wsiadałśm do samolotu i szukałam swojego rzędu do siedzenia, gdzies pomiędzy siedzeniami ujrzałam znajomą twarz... I tak chwilę mi to zajęło znaim przypomniałam sobie kto to jest... A to kobieta z Łotwy, ktora pracowała w dziale finansów na staku Norwegian Dawn. Oboje na siebie spojrzałyśmy, uśmiechnęłyśmy się i kiedy mijałam jej rząd zapytała czy też wchodzę na Norwegian Gem jutro.  A więc odpowiedziałam, że tak i tak mi się trochę raźniej zrobiło, że jakaś znajoma osoba będzie ze mną. Świat ludzi pracujących na staku jak się okazuje jest bardzo mały. Nigdy nie wiesz czy kogoś spotkasz jeszcze, wysyłają nas na różne staki, czasami przetransferowywują , nie wiemy nawet kiedy i na jak długo. Tak więc zawsze żegnając się mówimy  - „Być może do zobaczenia!”.

      Jak wiadomo większość kontaktów kończy się z zakończeniem kontraktu, jednak prawdziwe przyjaźnie mogą przetrwać. Ja do tej pory utrzymuje stały kontakt z najbliższymi osobami. Obecnie dzięki potędze portali społecznościowych, możliwością internetowych aplikacji kontakt jest bardzo ułatwiony. Tak więc jak już miałam okazję się przekonać, zawsze można liczyć na pomoc znajomych z całego świata. Jest to fajne uczucie, że ma się znajomych na całym świecie, u ktorych można się zatrzymać, spotkać, porozmawiać w większości zakątków całej ziemi!

      Ale tak naprawdę nie miałam o tym pisać.... Miałam napisać o minionym miesiącu w domu.
      Najpierw dwa tygodnie świąteczno-noworoczne przepełnione rodzinną atmosferą, jedzeniem, piciem oraz spotkaniami ze znajomymi. Święta w Polsce są takim okresem, gdzie większość ludzi przybywa do domów rodzinnych z najdalszych krańców świata. Tak więc udalo mi się spotkać ze znajomymi, którzy porozjeżdzali się po różnych zakątkach Polski a także poza jej krańcami.
      Udało mi się wybrać do Warszawy, Poznania i Wrocławia, a także na zimowe szaleństwo do Świeradowa Zdroju!  A więc wielkie dzięki wszystkim za wspólnie spędzony czas i pogaduchy. Podziękownaia również dla rodziców i całej rodziny!
      Czas upłynął bardzo leniwie, ale od tego są w sumie wakacje. Ponadto przyjazd do domu zawsze sprawia, że mam mniej ochoty do jakiekokolwiek działania.

      Wino się kończy, chyba czas na powrót do pozycji leżącej i kontynucję lektury.













Kolejny kontrakt

      Tak więc moje wakacje trwają. Skończył się okres świąteczno-noworoczny, rozpoczął się Nowy Rok 2016. Już trzy tygodnie jak jestem w domu, zostało jeszcze 10 dni i wyjeżdżam na kolejny 6-miesięczny kontrakt  na Gem, kolejny statek z Norwegian Cruise Line. Tak więc na początek kilka informacji na temat statku, na którym będę pływać oraz później trasach jakie będziemy odbywać.

      Poniżej link do stronki, gdzie można zobaczyć więcej zdjęć oraz poczytać o szczegółach z budowy statku.

Norwegian Gem




      Przez cały okres 6 miesięcy główny portem będzie Nowy Jork, czyli tam będzie odbywać się zmiana pasażerów. Przez pierwsze 3 miesiące będa 10-dniowe rejsy z 5 dniami na morzu. Tak więc w pierwszy dzień jestesmy w Nowym Jorku, drugi, trzeci i czwarty to dnia na morzu, dzień piąty to San Juan w Portoryko, dzień szósty to karaibska wyspa St. Thomas należąca do Wysp Dziewiczych  Stanów Zjednoczonych (Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych),  
dzień siódmy to wyspa St. Marteen, dzień ósmy to Tortola należącą do Brytyjskich Wysp Dziewiczych. (Brytyjskie Wyspy Dziewicze.



      Po 3 miesiącach zmienimy trasę, ale to szczegóły to już będę podawać na bieżąco:)