A więc już piąty
rejs dobiegł końca. Zleciał dośc szybko i przyjemnie, gdyż dzieci była
odpowiednia ilość, ekipa z którą pracowałam także i dodatkowo byłam w grupie
6-9 latków.
Już drugiego dnia
poznałam Petera, Piorka, Polaka, który urodził się w Kanadzie. Jego rodzice są
Polakami, dlatego też 6-letni chłopczyk mówi bardzo płynnie po polsku. Na początku
jak go zobaczyłam to myślałam, ze to dziewczynka , gdyż ma ciemne włosy podobnej
długości do moich. Kolejnego dnia słyszę jak ktoś mnie woła : Ciocia! Mogę
siku? Na początku nie zareagowałam, gdyż jakoś dziwnie słyszeć jak jakieś
dziecko woła do mnie po polsku. Po chwilii zrozumiałam, że to Piotrek mnie pyta. Uśmiałam się nie lada, i
od tego czasu często wołał mnie już „ciocia” a jak jego zawsze Piotrek, a więc
wszyscy animatorzy także nazywali mnie „ciocią” a jego zamiast angielskiego
Peter to Piotrek.
Zapomniałam
dodać, że w Nowym Jorku miałam wolne, więc udało nam się zejśc z Laurą i
poszwędzać trochę bo Times Square oraz odwiedziłyśmy muzeum figur woskowych
Madame Tuessaus, który jest narawdę rewelacyjne.
W Portoryko
wybraliśmy się na przejażdzkę rowerową z Guillermo po starym mieście, a w
Tortoli wybralismy się na wspaniałą wycieczkę. Zawsze dzień w Tortoli to
zaledwie kilka godzin od 8 to 12 a więc tak naprawdę pół dnia. P
dczas zeszłego rejsu zrobiono zamianę i Tortola była naszym drugim portem, gdzie dokowaliśmy do godziny 17 a St. Thomas był ostatnim, a więc najkrótszym ostatnim portem. Dlatego też bardzo liczbą grupą, za sprawą zniżki od zespołu wycieczek wybraliśmy się na Gorda Island w pobliżu Tortoli. Widoki zapierające dech w piersiach!
0 komentarze: