Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Dwa dni na morzu



      A więc dwa dni na morzu minęły błyskawicznie. W środę w ostatni dzień dzień na Bermudach jak zwykle mieliśmy boat drill o godzinie 10, czyli cotygodniowe ćwiczenia. Z racji tego, że miałam o 13.15 ostatnie zajęcia teoretyczne z mojego kursu, postanowiłysmy, że po kursie pójdziemy tylko „na internet”. Zaraz po ćwiczeniach poszłam zrobić pranie (jak do tej pory miałam szczęście, nie musiałam za wiele czekać  ani na pralkę ani na suszarkę) a później na obiad do bufetu dla pasażerów. Po szkoleniu wyszłyśmy do pobliskiego pubu angielskiego, gdzie wypiłyśmy truskawkowy koktajl i zadrobiłyśmy zaległości w sieci.

      Wczoraj drugi dzień na morzu czyli wiele pracy. Pierwsza zmiana kiedy pracujemy to 8.45 do 12, druga zmiana to 13.55 do 17  trzecia to 18.45 do 22.30. Pierwsza przerwa to zazwyczaj prosto z Kids Clubu idziemy na obiad, a później relaks w kabinie. Wczoraj z Stefanią pomalowałysmy sobie paznokcie i obejrzałyśmy odcinek znanego w całej Ameryce Łacińskiej i Meksyku serialu komediowego „Chavo”. W drugiej przerwie zawsze idę albo pobiegać albo pograć w tenisa słołowego. Wczoraj było bieganie na 13 piętrze gdzie są zawsze fajne widoki. Dookoła ogrom oceanu, który za każdym razem uzmysławia mi, że jesteśmy pośrodku niczego. Jednakże woda, ocean, morze mają magiczną moc uspokajająca. Uwielbiam po prawie całym dniu pracy i bycia w zamkniętej przestrzeni wyjść na zewnątrz, najczęsciej o 17 nie jest już tak gorąco i parno i poprostu biec przed siebie. Później zawsze prysznic , kolacja i wracamy do pracy. Tego dnia wieczorem po pracy poszłyśmy w kilka osób pograć w tenisa stołowego, gdyż było to zajęcie na wieczór w naszym sierpniowym grafiku. Grając przypadkiem nadepnęłam na ping-ponga, a więc poszłyśmy na stołówkę po gorącą wodę, aby go „naprawić”, co jednak nie udało się. I po drodze wstąpiłyśmy do baru, gdzie jak zwykle zamiast 15 minut zostałyśmy ponad godzinę. Jednakże trzymając się postanowienia zamiast piwa była herbata i woda.

      Drugi dzień namorzu to zawsze nasze cyrkowe przedstawienie z dzieciakami. W tym tygodniu ja i Jenna z Republiki Południowej Afryki byłyśmy clownami na scenie. Bardzo się z tego ucieszyłam, gdyż Jenna to świetna dziewczyna, która ma podobne poczucie humoru jak ja a więc zawsze się śmiejmy. Poniżej kilka zdjęć. 




Aktywne dni na Bermudach



      A więc kolejne dni mijają jak szalone. Dziś już poniedziałek, drugi dzień na Bermudach. Po 2 tygodniowej aklimatyzacji, kiedy to każdego wieczoru kończyliśmy w naszym barze, postanowiliśmy wszyscy trochę wystopować. Spisałam nasze sierpniowe postanowienia i tak oto zamiast spędzania 7 wieczorów w tygodniu a barze, możemy sobie pozwolić tylko na 3 razy. Znaczy możemy wyjśc do baru, ale nie pijemy, chodzi tu przede wszystkim o nasze zdrowie ale też i koszty poniesione na ciągłe piwa i wina. W naszym planie uzwględniłyśmy wieczór filmowy, granie w ping-ponga oraz zajęcia zumby. Zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba jakoś aktywniej i bezalkoholowo spędzać czas. Ponadto pamiętam jak moja, świętej pamięci babcia zawsze mówiła, że sierpień to miesiąc trzeźwości. 

      Dziś spędziłyśmy bardzo efektywnie dzień. Rano jak zwykle miałam kurs o godzinie 8 kiedy wszyscy jeszcze słodko spali. Później zorientowałam się, że zostawiłam swoją kartę w kabinie, więc nie mam jak wejść do pokoju. Było kilka minut po 9, a więc moja współlokatorka, która pracuje jako DJ do 3 nad ranem jeszcze spała i nie chciałam jej budzić. Tak więc musialam zadzwonić  i poprosić o otwarcie kabiny. Ale na całe szczęście spotkałam przypadkiem mojego stewarda, która sprząta nasze kabiny co drugi dzień i ma kartę, która otwiera wszystkie kabiny, tak więc ładnie go poprosilam i otworzył mi mój pokój.  Zaraz potem zebrałam się i po 10 ruszyłyśmy na zewnątrz. Najpierw wzięłyśmy prom do Hamilton, największej miejscowości na wyspie. Miasteczko jest przepiękne, kolorowe budynki, błękitne niebo, egzotyczna zielona roślinność. Zrobiłyśmy sesję zdjęciową z najważniejszymi budynkami, takimi jak ratusz czy kościół. Później postanowiłyśmy pojechac na plażę, gdyż upał był niesamowity. Drugi raz wyjechałam dziś dalej poza nasz port, gdyż teraz ze względu na kurs mam mniej czasu na wyjście. Od razu mówię, że zakochałam się w Bermudach. Jak dotąd mówiłam, że najpiękniejsze plaże widziałam na Kajmanach tak teraz wiem, że Bermudy to prawdziwy raj. Krystalicznie czysta woda, piasek, który w słońcu wygląda jak różowy, zawsze błękitne niebo – widoki zapierające dech w piersiach. Po drodze siedząc w autobusie, który jechalał wzdłuż morza i siedziałam przyklejona do szyby podziwiając plaże, bardzo piekene rezydencje z ogrodami, parkami , wzniesieniami. Na Bermudach, tak jak w Anglii obowiązuje lewostronny ruch, a kierowcy jeżdzą jak rajdowcy. 

      Spacerując po cudownej plaży Horse  Shoe Bye usłyszałam nagle język polski, więc od razu zagadałam do państwa i okazało się, że są Polakami, mieszkającymi w Londynie i przylecieli na dwutygodniowe wakacje na Bermudy. Po chwili rozmowy okazało się, że niedawną chwilę wcześniej rozmawiali, że jak do tej pory nie spotkali żadnych Polaków na wyspie i wtedy zagadał do nich Piotrek, którego zresztą poznałam chwilę później. Po dłuższej rozmowie okazało się, że pan pochodzi z Legnicy, z Piekar a Piotrek, którego poznałam walcząc z falami w morzu też pracuje na statku pasażerskim, tyle, że Royal Caribbeans, który dokuje razem z nami w porcie. Jak ten świat mały! Wymieniliśmy się kontaktami i oczywiscie Piotrek zaproponowal imprezę dziś wieczorem w klubie Snorkel jak co tydzień wiekszość zalogi tam ląduje, gdyż nadal jesteśmy w porcie. Jednakże powiedziałam mu o sowich postanowieniach, więc umówiliśmy się na przyszły tydzień..

      Wczoraj dzień był także efektywny, gdyż spacerowałyśmy w poblizu portu, aby poznać trochę więcej. Dotarłyśmy do maleńskiej plaży Glass Beach, który była prawie calkowicie pusta. Na plaży można było zobaczyć mnóstwo maleńkich kolorowych kawalków szkiełek. Podobno jak się znajdzie niebieskie to się będzize miało szczęście, ja tam niestety żadnego niebieksiego nie widziałam. Później wróciłyśmy wcześniej na statek, prysznic, przebrałyśmy się i poszłysmy na kolację do darmwej restauracji dla pasażerów, a później już do pracy.

      W ostatni piątek po raz drugi miałam wolny poranek w Bostonie, a więc większą grupą ruszyłyśmy do centrum Bostonu. Dziewczyny ruszyły na zakupy – ciuchy, buty, biżuteria, ja postanowiłam zrobić zakupy typu kosmetyki, gdyż nie wzięłam ich za wiele z domu, a w Bostonie są o wiele tańsze niż na Bermudach. Ponadto Estefania poprosiła mnie, aby kupić jej jej ulubione nachos z sosem szpinakowym, tak więc kupiłam, później poszłyśmy zjeść, spacer po centrum i internet i tak zleciało. Po raz kolejny stwierdzam, że Boston to najpiękniejsze amerykańskie miasto w jakim byłam.

     
To by było na tyle. Powoli się zbieram do spania, dochodzi 1 a mam plan się wyspać. O 10 rano niestety mamy cotygodniowu boat drill, czyli ćwiczenia nagłego wypadku, a później planuje zrobić pranie i o 13.15 mam kurs. Dobrej nocy!







Drugi tydzień dobiegł końca



      Tak więc drugi rejs dobiega końca. Już zz dwa dni mamy sierpień, a więc czas szybko pędzi. W niedzielę razem z 10 innymi osobami rozpoczęłam Basic Safety Course (kurs podstawowego bezpieczeństwa). Będzie on trwał do połowy sierpnia i prawie cdzinnie mamy zajęcia. Na całe szczęście na planie mamy podane średnio 4 godziny dziennie, ale zawsze kończymy po około 2 godzinach. Każdy kto ropzoczyna pracę na statku musi zrobić ten kurs w ciągu pierwszych miesięcy. Ja do tej pory nie musiałam go zrobić, gdyż moje kontrakty były krótkie. Tak więc wiekszość sezonowych animatorów nie musi go robić, ale kiedy rozpoczynają kontrakt jako animatorzy to wtedy trzeba go zrobić. Nasłuchałam się wiele o tym kursie, że jest długi i nudny, ale tak naprawdę do tej pory wydaje się być calkiem interesujący. Można dowiedzieć się calkiem ciekawych rzeczy, o których nie miałam szans wiedzieć nie pracując na statku pasażerskim. Uczą nas podstawowych zasad bezpieczeństwa – mieliśmy zajęcia z pierwszej pomocy, cała teoria na temat różnych sytuacji awaryjnych, byliśmy na Bridge, skąd kieruje się statkiem a dziś mieliśmy ćwiczenia na wypadek pożaru. Musieliśmy założyć kompletny strój strażaka i robiliśmy imitację akcji ratunkowej na wypadek pożaru.  Nie ukrywam, że praca strażaka to nie lada zadanie, na pewno już wiem, że się do tego nie nadaje. Założyliśmy maski z wkładką, tak, że nic nie mogliśmy zobaczyć, następnie podłączyliśy butle z tlenem. Było to doćc ciekawe doświadczenie , poniżej kilka fotek.










      Właśnie z powodu tego kursu nie mam już wiele czasu na zejście na ląd na Bermudach. W niedzielę zostałam na pokładzie i postanowiłyśmy pójść zjeść do Garden Cafe (bufet dla pasażerów), gdzie możemy iść w określonych godzinach. Później poszłyśmy na piętro 8 na przodzie statku, gdzie mamy mały basen i leżaki. 





      Tego dnia także mieliśmy Team Building, czyli zajęcia z całym naszym zespołem, które mają na celu integrację. Poslziśmy na boisko na piętrze 13 i mieliśmy kilka gier z balonami wypełnionymi wodą. Tak więc jak tylko skończyliśmy, to oczywiście trzeba było się przebrać, bo oprócz balonów, który wylądowały na mnie to zostałam też oblana wiadrem wody. Zaraz potem ruszyliśmy do naszego baru, gdyż akurat była impreza latynoska.

       Czas pędzi bardzo szybko. Będąc tutaj nie wie się jaki jest dzień tygodnia czy data. Wszycy operują tylko nazwami portów, czyli Boston, pierwszy dzień na morzu , bermuda 1, bermuda 2, bermuda 3, drugi dzień na morzu i tak jak dziś trzeci dzien na morzu.