Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Aktywne dni na Bermudach



      A więc kolejne dni mijają jak szalone. Dziś już poniedziałek, drugi dzień na Bermudach. Po 2 tygodniowej aklimatyzacji, kiedy to każdego wieczoru kończyliśmy w naszym barze, postanowiliśmy wszyscy trochę wystopować. Spisałam nasze sierpniowe postanowienia i tak oto zamiast spędzania 7 wieczorów w tygodniu a barze, możemy sobie pozwolić tylko na 3 razy. Znaczy możemy wyjśc do baru, ale nie pijemy, chodzi tu przede wszystkim o nasze zdrowie ale też i koszty poniesione na ciągłe piwa i wina. W naszym planie uzwględniłyśmy wieczór filmowy, granie w ping-ponga oraz zajęcia zumby. Zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba jakoś aktywniej i bezalkoholowo spędzać czas. Ponadto pamiętam jak moja, świętej pamięci babcia zawsze mówiła, że sierpień to miesiąc trzeźwości. 

      Dziś spędziłyśmy bardzo efektywnie dzień. Rano jak zwykle miałam kurs o godzinie 8 kiedy wszyscy jeszcze słodko spali. Później zorientowałam się, że zostawiłam swoją kartę w kabinie, więc nie mam jak wejść do pokoju. Było kilka minut po 9, a więc moja współlokatorka, która pracuje jako DJ do 3 nad ranem jeszcze spała i nie chciałam jej budzić. Tak więc musialam zadzwonić  i poprosić o otwarcie kabiny. Ale na całe szczęście spotkałam przypadkiem mojego stewarda, która sprząta nasze kabiny co drugi dzień i ma kartę, która otwiera wszystkie kabiny, tak więc ładnie go poprosilam i otworzył mi mój pokój.  Zaraz potem zebrałam się i po 10 ruszyłyśmy na zewnątrz. Najpierw wzięłyśmy prom do Hamilton, największej miejscowości na wyspie. Miasteczko jest przepiękne, kolorowe budynki, błękitne niebo, egzotyczna zielona roślinność. Zrobiłyśmy sesję zdjęciową z najważniejszymi budynkami, takimi jak ratusz czy kościół. Później postanowiłyśmy pojechac na plażę, gdyż upał był niesamowity. Drugi raz wyjechałam dziś dalej poza nasz port, gdyż teraz ze względu na kurs mam mniej czasu na wyjście. Od razu mówię, że zakochałam się w Bermudach. Jak dotąd mówiłam, że najpiękniejsze plaże widziałam na Kajmanach tak teraz wiem, że Bermudy to prawdziwy raj. Krystalicznie czysta woda, piasek, który w słońcu wygląda jak różowy, zawsze błękitne niebo – widoki zapierające dech w piersiach. Po drodze siedząc w autobusie, który jechalał wzdłuż morza i siedziałam przyklejona do szyby podziwiając plaże, bardzo piekene rezydencje z ogrodami, parkami , wzniesieniami. Na Bermudach, tak jak w Anglii obowiązuje lewostronny ruch, a kierowcy jeżdzą jak rajdowcy. 

      Spacerując po cudownej plaży Horse  Shoe Bye usłyszałam nagle język polski, więc od razu zagadałam do państwa i okazało się, że są Polakami, mieszkającymi w Londynie i przylecieli na dwutygodniowe wakacje na Bermudy. Po chwili rozmowy okazało się, że niedawną chwilę wcześniej rozmawiali, że jak do tej pory nie spotkali żadnych Polaków na wyspie i wtedy zagadał do nich Piotrek, którego zresztą poznałam chwilę później. Po dłuższej rozmowie okazało się, że pan pochodzi z Legnicy, z Piekar a Piotrek, którego poznałam walcząc z falami w morzu też pracuje na statku pasażerskim, tyle, że Royal Caribbeans, który dokuje razem z nami w porcie. Jak ten świat mały! Wymieniliśmy się kontaktami i oczywiscie Piotrek zaproponowal imprezę dziś wieczorem w klubie Snorkel jak co tydzień wiekszość zalogi tam ląduje, gdyż nadal jesteśmy w porcie. Jednakże powiedziałam mu o sowich postanowieniach, więc umówiliśmy się na przyszły tydzień..

      Wczoraj dzień był także efektywny, gdyż spacerowałyśmy w poblizu portu, aby poznać trochę więcej. Dotarłyśmy do maleńskiej plaży Glass Beach, który była prawie calkowicie pusta. Na plaży można było zobaczyć mnóstwo maleńkich kolorowych kawalków szkiełek. Podobno jak się znajdzie niebieskie to się będzize miało szczęście, ja tam niestety żadnego niebieksiego nie widziałam. Później wróciłyśmy wcześniej na statek, prysznic, przebrałyśmy się i poszłysmy na kolację do darmwej restauracji dla pasażerów, a później już do pracy.

      W ostatni piątek po raz drugi miałam wolny poranek w Bostonie, a więc większą grupą ruszyłyśmy do centrum Bostonu. Dziewczyny ruszyły na zakupy – ciuchy, buty, biżuteria, ja postanowiłam zrobić zakupy typu kosmetyki, gdyż nie wzięłam ich za wiele z domu, a w Bostonie są o wiele tańsze niż na Bermudach. Ponadto Estefania poprosiła mnie, aby kupić jej jej ulubione nachos z sosem szpinakowym, tak więc kupiłam, później poszłyśmy zjeść, spacer po centrum i internet i tak zleciało. Po raz kolejny stwierdzam, że Boston to najpiękniejsze amerykańskie miasto w jakim byłam.

     
To by było na tyle. Powoli się zbieram do spania, dochodzi 1 a mam plan się wyspać. O 10 rano niestety mamy cotygodniowu boat drill, czyli ćwiczenia nagłego wypadku, a później planuje zrobić pranie i o 13.15 mam kurs. Dobrej nocy!







0 komentarze: