Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Wieści!



A więc kolejny post z rejsu po Karaibach. Dziś środa byliśmy na Kajmanach, ale tak jak pisalam wcześniej załoga nie miała pozwolenia na zejście ze względu na duży ruch turystyczny z powodu pobytu 7 statków pasażerskich. Ja miałam dyżur przy tzw. tederingu, czyli musiałam kierować tłumem który schodził z łódki i kierował sieędo wejścia na statek. Nawet szybko zleciało, polegało to na witaniu gości i przypomnieniu o przygotowaniu kart oraz pokierowaniu do odpowiedniej kolejki. Szybko zleciało i dzięki temu dyżurowi wieczorem zaczęłam pracę w Kids Clubie o 19. Więc tak jak kilka dni temu postanowiłam, że będę wykorzystywać każdą wolną chwilę na coś pożytecznego tak też postanowiłam iść pobiegać. Niestety w miejscu gdzie jest bieżnia też było wejście na statek i akurat sprzątali wszystko, więc pozostała mi tylko siłownia.
Jest godzina 1 w nocy, wróciłam właśnie z White Hot Party czyli słynnej imprezy organizowanej na każdym statku Norwegian Cruise Line. Nasłuchałam się wiele jak fantastycznie odbywa się ta impreza na tym właśnie statku, gdyż jest na wolnym powietrzu i jest mnóstwo ludzi. Jak dla mnie muzyka mało przypominająca muzykę, coś w stylu techno i muzyki klubowej , przy której Amerykanie szaleją z zachwytu. Postałam trochę, oczywiście pojawiła się większość ludzi z naszego zespołu, którzy też uwielbiają tą imprezę, ale jednak dłużej nie wytrzymałam głośnego łupotania i wróciłam do kabiny. Dodatkowo nie czuję się zbyt dobrze, nie wiem czy to przez jedzenie (dziś wyjątkowo w naszej stołówce mieliśmy przepyszne jedzenie meksykańskie, które wymieszałam na wszystkie możliwe sposoby) czy możę choroba morska. W sumie nigdy na nią nie cierpiałam, ale jako, że teraz jesteśmy usytuowane dość wysoko i to na końcu statku to bardzo sie odczuwa ruchy statku. No nic zaraz sie położę i mam nadzieję, że do rana przejdzie. Wczoraj postnowiłyśmy sprawdzić jak wygląda Noc Latynoska w statkowym klubie i grali bardzo fajną salsę i merengue. Później przenieślimy się  do naszego baru, skąd ja udałam się do pokoju spać a reszta na imprezę kabinową z ludźmi z Bałkanów.
Praca w Kids Clubie sama w sobie podoba mi się. Nadal mamy mało dzieci, w naszej grupie wiekowej średnio pojawia się 20-30 dzieci, a nas jest 6 animatorów,  więc zdecydowanie za dużo. Jutro już Meksyk, później ostatni dzień na morzu i znowu jesteśmy w Miami. Mam nadzieję, że tym razem będę miała wolne rano, aby zejść i zobaczyc jak wygląda Miami.

Jamajka



A więc krótka kolejna relacja ze środka Morza Karaibskiego. Rozpoczął się kolejny rejs, tym razem jestem z grupą 6-9 latków. Mamy ponad 700 dzieci, a więc trochę więcej niż poprzednio, ale wciąż jest spokojnie, gdyż nie wszyscy pojawiają się w Kids Clubie o tej samej porze.  Od ostatniego postu niewiele się zmieniło, gdyż w Miami pracowałam rano, a więc nie mogłam zejść ze statku, a wczoraj i dziś mamy dni na morzu. W niedzielę poołudniu poszłam do siłowni podczas gdy robiłam pranie. Ogólnie nie lubię siłowni, gdyż uważam to za bardzo nudne, ale jako że mieszkamy na 13 piętrze w tylniej części statku, a pralnia jest na 2 pietrze na początku statku, jest dość męczące robić pranie w pralni dla zalogi mieszkając w strefie pasażerskiej. Otóż trzeba iść pierwszym razem włożyć pranie i ustawić program, następnie po 40 minut pójść ponownie włożyć do suszarki i pojawić się za kolejne 30 minut, aby je wyciągnąć. Tak to wygląda jeśli nie nadarzył się żaden problem z pralką czy suszarką, gdyż zdarza się to dość często i wtedy trzeba się przejść więcej niż 3 razy. Ja tym razem miałam szczęście i załatwiłam to w standardowym czasie odwiedzając siłownię i stołówkę.
Jutro dobijamy na Jamajkę i mamy plan poplażować trochę. Czasu też nie mamy zbyt wiele, gdyż mamy cotygodniowy boat drill, czyli imitacja nagłego wypadku, który trwa od ok.9.30 do 10.30 a później zaczynamy o 16.45, ale mamy dodatkowe szkolenie o 16 na temat robienia różnych śmiesznych rzeczy z balonów Co tydzień mamy różne przypisane osoby na rodzinne zajęcia, gdzie pokazujemy jak zrobić pieska, miecz, kapelusz czy kwiatka z balonów.
Teraz leże sobie w pokoju, uwielbiam to miejsce i fakt, że jestem z dziewczynami. One właśnie ucieły sobie drzemkę po obiedzie, a ja przy małej lampce klikam w klawiaturę. Znamy się tylko troszkę więcej niż tydzień a rozumiemy znakomicie. Po raz kolejny uświadamiam sobie, że mam wielkie szczęście do ludzi, których spotykam naokoło. Reszta ekipy też jest w porządku, w tym tygodniu pracuję w mojej grupie wiekowej z Koalą z Peru,Milkshake z Południowej Afryki, Ivy z Serbii, Mermaid z Saint Lucia i wlaśnie Latiną z Kolumbii. Z racji tego że jesteśmy ostatnim pokojem na samym końcu korytarza z tyłu statku odczuwamy bujanie statku dość znacznie. Jesteśmy na 13 z 16 pięter statku.
Te wszystkie moje relacje są często zbitką różnych dni. Z racji tego, że dostęp do internetu est ograniczony (w mojej pasażerskiej kabinie połączenie wifi na statku chodzi bardzo słabo, więc jesli pilnie potrzebuje to muszę zejść na 4 piętro). Teraz jest już środa, jesteśmy po boat drillu i zaraz zrobimy spacer po Jamajce z przerwą na internet, gdzie mam nadzieję uda mi się wrzucić ten post. Niestety nici z plaży dziś, bo słońce glęboko za chmurami. Właśnie nam oznajmili, że jutro nie możemy zejść ze statku, gdyż jest ogólny zakaz z racji tego, że będzie 7 statków pasażerskich w porcie, więc zbyt tłoczno, aby załoga mogła jeszcze zejść. Jakiś skandal, takich momentów niecierpię, szczególnie na Karaibach, kiedy są tylko 4 porty w ciągu 7 dni. No ale cóz mogę zrobić, moje plany zejścia o 7.30 legły w gruzach, a więc będę spać, albo pójdziemy na zjeżdzalnie, które mamy do dyspozycji kiedy statek jest w porcie. Do usłyszenia!

Pozdrowionka!



Witam ponownie, właśnie odpływamy z Cozumel w Meksyku i kierujemy się w stronę Miami, by w niedzielę wysadzić 4 000 pasażerów i zabrać kolejne 4 000 na kolejny rejs. Dziś pracowałam od 10 do 18, a teraz mamy wolny wieczór. Cieszę sie, bo akurat mam wolne z Angelicą z Kolumbii, moją współlokatorką, więc mam współtowarzysza na wieczór. Glitter z Serbii, która z nami miała dyżur w porcie nie ma ochoty na wyjście, jest zmęczona i będzie odsypiać. Dziewczyna odlicza już dni, bo w przyszłą niedzielę kończy kontrakt i jedzie na wakacje po 6 miesiącach pracy na statku. Ogólnie jest to jej 3 kontrakt i to na tym samym statku, więc wcale jej się nie dziwię, że poprostu nie ma już na nic ochoty. Ja i Angelica planujemy iść na występ słynnej Blue Man Group i później zobaczyć co i jak się dzieje na statku. Ogólnie Epic został ogloszonym jednym z najlepszych statków pod względem rozrywki, a więc dużo się dzieje. Później jest wieczór latynoski w naszym barze, więc pewnie też się przejdziemy zobaczyć jak to wygląda na tym statku.
Tak sobie zdałam sprawę, że jeszcze jeden dzień i będzie tydzień jak jestem juz tutaj. W sumie wiem jak trafić do najważniejszych miejsc na statku, poznałam sporo osób, kilkoro Kolumbijczyków, głównie za sprawą moich wspołlokatorek no i Wojtka, jedynego Polaka na pokładzie oprócz mnie. Pożyczył mi nawet książkę „Tak sobie myślę...” dziennik Jerzego Stuhra, w którym słynny bohater „Seksmisji” opisuje swoją walkę z chorobą nowotworową. Łatwo i przyjemnie się czyta. Ogólnie odczuwam jakieś zmęczenie, śpię dość dużo około 8-9 godzin dziennie. W tym tygodniu udało mi się zejść na Jamajce i Kajmanach. Jamajka jakoś mnie nie oczarowała, jak każdy karaibski port pełno sklepików z pamiatkami, knajp, restauracji, dużo soczystej zieleni, ale niestety lokalni ludzie są przytłaczający. Myślałam, że gorzej niż w Belize być juz nie może jednak myliłam się. Na każdym kroku ludzie pytają czy nie chcemy taksówki, czy nie mamy ochoty zjeść, napić się, albo zerknąć co mają w sklepie. Po prostu obłęd. Po chwili odechciewa się wszystkiego. Ja naprawdę rozumiem, że sytuacja gospodarcza jest jaka jest na Jamajce i ludzie chcą zarobić na turystach, ale nie za wszelką cenę. Mnie i myślę, że wielu innym odwiedzającym wyspę najprościej się odechciewa zakupów, kiedy z każdej strony napastują ludzie i zalewają masą pytań. Otóż tylko przeszłyśmy się w niedalekiej okolicy, tak żeby zrobić rozeznanie terenu, a później obiad i internet, aby dać znać światu, że szczęśliwie żyję na nowym statku i mam się całkiem dobrze. Nie ukrywam, że Kajmany mnie oczarowały. Karaibskie plaże, które zawsze sobe wyobrażałam z krystalicznie czystą wodą, błękitnym niebem, cudownymi palmami i delikatnym jasnym piaskiem zobaczyłam właśnie tutaj. Podobnie było w Meksyku i Brazylii, jednakże te wyglądają dokładnie jak z pocztówki. W wodzie można się przejrzeć, słońce grzeje nieskazitelnie, poprostu raj. W następnym tygodniu planuje zejść pierwszym tenderem o 7.30 i spędzić na zewnątrz całe przedpołudnie, bo widoki są niesamowite.
A więc leżę już w moim bardzo wygodnym lóżku. Dziś sobota, skończył się pierwszy rejs. Nie ukrywam zleciał dość szybko, dzieci było bardzo mało, od jutra liczba będzie już stopniowo wzrastać. Wczoraj kiedy miałyśmy wolny wieczór poszłyśmy na słynny występ Blue Man Group, który znany jest w całych Stanach Zjednoczonych. Zanim weszłam na statek oczywiście nie miałam pojęcia o ich istnieniu, ale przez kilka dni już się nasłuchałam jacy są wspaniali, więc miałam spore oczekiwania. Jak się okazało występ był dla mnie beznadziejny mówiąc dosłownie, humor amerykański, który tylko raz mnie rozśmieszył. Myślałam, że dłuższą chwilę, że coś ze mną nie tak, że jakoś w ogóle mnie to nie bawi, ale jak zobaczyłam minę Angeliki Kolumbijki to szybko doszłyśmy do wniosku, że jest to humor amerykański, który inne nacje zupełnie nie bawi. Blue Man Group to występ 3 panów z niebieskimi twarzami, którzy wykorzystują muzykę, efekty świetlne, nowe technologie oraz interaktywny kontakt z widownią. Rzeczy, które przedstawiali „nie trzymały się kupy” i czekałyśmy z niecierpliwością na koniec. Później zrobiłyśmy krótką rundkę, aby sprawdzić co się dzieje w różnych miejscach na statku, ale też jakiegoś szału nie było. Nasłuchałam się wiele o atrakcjach tego statku, ale nie ukrywam wcale mnie nie oczarowały. To prawda, że jest o wiele więcej miejsc na wyjścia, ale za każdym razem trzeba się jak ja to mówię „ogarnąć”, żeby wyjść tzn. ubrać się elegancko, pomalować, ułożyć włosy, więc często po prac poprostu się odechciewa. I co zauważyłam najprościej w świecie nie mam ochoty... Wolę wrócić do pokoju (nasza pasażerska kabina jest naprawdę przyjemna), poczytać książkę, napisać coś na bloga, obejrzeć film czy poprostu poplotkować z dziewczynami. Później także zeszłyśmy do naszego baru sprawdzić jak wygląda wieczór latynoski w naszym barze. Dj z Meksyku grał naprawdę fajną muzykę poprzez merengue, salsę, cumbię aż po bachatę. Oczywiście nie odbyło sie od ciekawskich pytań jak to jest że blondynka z Polski mówi biegle po hiszpańsku i tańczy prawie jak Latynoamerykanka. Do tego się już w sumie przywyczaiłam, więc poprostu tłumaczę, żę języków obcych można się nauczyć. To by było na tyle, powoli mi się zamykają oczy... Pierwszy tydzień uważam za udany. Nasz zespoł wydaje się być wporządku, choć z większością nie mam jakoś wspólnych tematów do rozmów. Najbardziej cieszę się ze wspaniałego towarzystwa Kolumbijek oraz cudownych Kajmanów, które mnie oczarowały. Dobranoc!