A więc kolejny
post z rejsu po Karaibach. Dziś środa byliśmy na Kajmanach, ale tak jak pisalam
wcześniej załoga nie miała pozwolenia na zejście ze względu na duży ruch
turystyczny z powodu pobytu 7 statków pasażerskich. Ja miałam dyżur przy tzw. tederingu,
czyli musiałam kierować tłumem który schodził z łódki i kierował sieędo wejścia
na statek. Nawet szybko zleciało, polegało to na witaniu gości i przypomnieniu
o przygotowaniu kart oraz pokierowaniu do odpowiedniej kolejki. Szybko zleciało
i dzięki temu dyżurowi wieczorem zaczęłam pracę w Kids Clubie o 19. Więc tak
jak kilka dni temu postanowiłam, że będę wykorzystywać każdą wolną chwilę na
coś pożytecznego tak też postanowiłam iść pobiegać. Niestety w miejscu gdzie
jest bieżnia też było wejście na statek i akurat sprzątali wszystko, więc
pozostała mi tylko siłownia.
Jest godzina 1 w
nocy, wróciłam właśnie z White Hot Party czyli słynnej imprezy organizowanej na
każdym statku Norwegian Cruise Line. Nasłuchałam się wiele jak fantastycznie odbywa
się ta impreza na tym właśnie statku, gdyż jest na wolnym powietrzu i jest
mnóstwo ludzi. Jak dla mnie muzyka mało przypominająca muzykę, coś w stylu
techno i muzyki klubowej , przy której Amerykanie szaleją z zachwytu. Postałam
trochę, oczywiście pojawiła się większość ludzi z naszego zespołu, którzy też
uwielbiają tą imprezę, ale jednak dłużej nie wytrzymałam głośnego łupotania i
wróciłam do kabiny. Dodatkowo nie czuję się zbyt dobrze, nie wiem czy to przez
jedzenie (dziś wyjątkowo w naszej stołówce mieliśmy przepyszne jedzenie
meksykańskie, które wymieszałam na wszystkie możliwe sposoby) czy możę choroba
morska. W sumie nigdy na nią nie cierpiałam, ale jako, że teraz jesteśmy
usytuowane dość wysoko i to na końcu statku to bardzo sie odczuwa ruchy statku.
No nic zaraz sie położę i mam nadzieję, że do rana przejdzie. Wczoraj
postnowiłyśmy sprawdzić jak wygląda Noc Latynoska w statkowym klubie i grali
bardzo fajną salsę i merengue. Później przenieślimy się do naszego baru, skąd ja udałam się do pokoju
spać a reszta na imprezę kabinową z ludźmi z Bałkanów.
Praca w Kids
Clubie sama w sobie podoba mi się. Nadal mamy mało dzieci, w naszej grupie
wiekowej średnio pojawia się 20-30 dzieci, a nas jest 6 animatorów, więc zdecydowanie za dużo. Jutro już Meksyk,
później ostatni dzień na morzu i znowu jesteśmy w Miami. Mam nadzieję, że tym
razem będę miała wolne rano, aby zejść i zobaczyc jak wygląda Miami.
0 komentarze: