Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Refleksje z sofy:)

Takich jeszcze kilka refleksji na temat pracy na statku, które zawsze zbierają się w mojej głowie, ale jakoś czasami często poukładać myśli w słowa, aby odzwierciedliły co trzeba, albo nie wiadomo jak je obrać w słowa, albo czasem poprostu się nie chce wstukiwać masy słówek w klawiaturę. Tak jak już kiedyś pisałam, szkoda, że nie ma jakiejś maszyny, która by wszystko to co bym powiedziała, mogła za mnie wklepać w klawiaturę.
Otóż dopiero jak człowiek schodzi ze statku uzmysławia sobie, że tam na morzu odbywa sie jakby inne życie. Żyjemy zamknięci jakby w bańce mydlanej, ciągle pracując i widząć te same osoby. Z dala od rodziny, życia codziennego, wiadomośći z kraju i ze świata. Znaczy co tydzień mamy innych pasażerów, ale załoga jest ciągle ta sama. A więc w moim przypadku spałam w jednym pokoju z Kolumbijkami, pracowałyśmy razem  wolny czas tez spędzałyśmy razem, więc na początku jakośś tak dziwnie było bez Laury i Angeliki obok. Nie ukrywajmy, że wszelkiego rodzaju znajomości na statku kreują się o wiele szybciej i mają silniejszą moc niż te zawarte na lądzie. Nie ukrywam, że sprawia mi wielką radość możliwość poznania ludzi z rożnych krajów, można tak wiele się nauczyć o ich kulturach, tradycjach, stylu życia i  oczywiście podszliwować znajomość języków obcych. Człowiek od razu bardziej otwiera swój umysł, coraz mniej rzeczy go dziwi. Liczy się charakter, usposobienie i wiadomo, że nie z każdym się zaprzyjaźniamy, ale cudowne jest to, że pomimo znacznych odległość równoleżników i południków można poznać fantastyczne osoby, które staną się naszymi bratnimi duszami, przyjaciółmi. W żadnej innej sytuacji życiowej nie miała bym okazji poznać tylu znakomitych osób z najodleglejszych zakątków świata. Jestem pewna, że kiedy zdecyduje się zostawić statki, najbardziej będzie mi brakować kontaktu z międzynarodowym środowiskiem i ciągłego bycia w podróży. Tak jak kiedyś pisałam ja pracę na statkach traktuję jako przygodę, możliwość zobaczenia wielu miejsc, których w normalnej życiowej sytuacji nie miałabym szans zobaczyć, udoskonalenia biegłości językowej, poznania ludzi oraz zdobycie doświadczenia.Wiem, że niestety wiele ludzi jest skazana na pracę na statkach, ze względu na sytuację rodzinną, potrzebę zarobku i słabą sytuację gospodarczo-ekonomiczną w swoich krajach. Myślę, że właśnie dlatego przemysł statków pasażerskich powstał i istnieje ze względu na gigantyczne ilości ludzi z Flipin, Indii, Indonezji Ameryki Łacińskiej, Bałkanów. To oni w większości zaludniają statki, a reszta narodowości ludzi pracujących to mała kropla w ogromnie oceanu.
Tak jak w każdej pracy są dni lepsze i gorsze. Czasem człowiek ma dość i myśli  - Co ja tu robię? Pośrodku nikąd , jakieś wielkiej przestrzeni wodnej i nawet nie ma jak zawinąć, bo co zeskoczyć? Ale są też takie dni, że się myśli - Mam najlepszą pracę na ziemi... Śpię i jem za darmo, pobawię się kilka godzin z dziećmi , jeszcze mi za to zapłacą,a dodatkowo w ciągu tygodnia budzę się codziennie w innym miejscu na kuli ziemskiej. Oby tych lepszych dni było zawsze więcej niż tych gorszych. To na tyle moich przemyśleć:)

Robiąc porządki na komputerze znalazłam kilka zdjęć, których jeszcze nie publikowałam, a więc zapraszam do oglądania. Zdjęcia z cyklu z przyjaciółmi ze wszyskich stron świata:)











0 komentarze: