Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Delfiny:)



Poniedziałek w Meksyku będzie jednym z niezapomnianych dni w moim życiu! Udało się spełnić kolejne z wielu marzeń! – pływałam z delfinami o 8 wybrałam się z Big V (jeden z animatorów – Vlatko z Macedonii) do Delfinarium, gdzie organizują pływanie z delfinami. Wykupiliśmy wejście po promocyjnej cenie dla załogi za 65$, które obejmowalo jedzenie, picie, 40-minutowe pływanie z delfinami, kajaki, snorkelling i paddle board. Miejsce cudowne jak z jakiejś bajki- kilka mniejszych basenów, w których z oddali zobaczyłam pływające delfiny, palmy, stoliki i w oddali mały uroczy bar. Jak tylko weszliśmy usłyszałam lecącą w tle piosenkę znanej starej grupy argentyńskiej La Mosca (tak przy okazji pamiętasz Dorota jak śpiewałyśmy tą piosenkę w wersji karaoke z Grace, Flor i Mariną w Buenos Aires na mojej fieście urodzinowej?). Razem z Vlatkiem byliśmy podekstytowani już od dnia poprzedniego, a wtedy jak już zobaczyliśmy pływające zara przy nas delfiny nie mogliśmy się doczekać kiedy będziemy mogli się zanurzyć w wodzie razem z nimi.
I nastąpiła ta długo wyczekiwana chwila, dostaliśmy kamizelki ratunkowe i około 10-osobową grupą weszliśmy do basenu z naszym meksykańskim instruktorem. Po kolei przystępowaliśmy do różnych aktów, musielismy wykonywać określone ruchy, aby delfiny wiedzialy co mają robić. I tak mieliśmy ujęcia dotykając płetw i witając się z definem, następnie buziak w policzek i buziak w usta, glaskanie delfina oraz krótka przejażdżka z delfinem, która była chyba najlepszym momentem z całej 40-minutowej przygody. Delfiny sa uroczymi zwierzętami, ich skóra jest niezwykle przyjemna, gładka jak aksamit... Ogon jest niezwykle twardy, delikatne małe ząbki...  niesamowite doświadczenie polecam wszystkimJ Po delfinach poszlismy zjeść, zakupic zdjęcia, posilić się meksykańską tequilą i skorzystać z innych atrakcji. Nurkowanie było kolejnym nowym i niesamowitym doswidczeniem. Dostalismy maski i rurki do oddychania i ruszyliśmy odkrywać podmorskie skarby. Mieliśmy wydzieloną siatką część otwartego morza, gdzie podziwialismy róznokształtne skały, małe i duże kolorowe ryby, płaszczki przemieszczające sie tuż przy dnie morza, które do tej pory znałam tylko z filmów oraz z Oceanarium w Walencji, a teraz miałam okazje pływać w niedalekiej odległości od nich. W  takich momentach myslę sobie jakim świetnym doświadczeniem jest praca na statkach. Za każdym razem schodzimy w innym porcie, w różnych krajach mając okazję odkrywać różne kultury, ludzi, smakołyki lokalne oraz spełniając swoje marzenia. Z racji tego, że co tydzień odwiedzamy te same miejsca, mamy czas dowiedziec się co warto zobaczyć, popytać, dowiedzieć się.... i zaplanować swój wolny czas, aby jak najlepiej go spożytkować. Po wspaniałym dniu na Cozumelu aż nie tak trudno wracało się do pracy. Człowieka naladowanego slońcem, pozytywnymi emocjami i wrażeniami nie przeraża nawet perspektywa kilku godzin pracy z dziećmi podczas nocy piratów. Poniżej foto z Pretonem, 3-letnim piratem:)



Wieczorem mieliśmy Imprezę Świąteczna dla załogi. Ogólnie byłam bardzo zmęczona po całym dniu wrażeń. Od 8 do 15 bylam na zewnatrz później praca do 22.30 , wię cogólnie nie miałam siły na tańce. Ale jako, że cała nasza ekipa szła, ogólnie większośc załogi, więc pomimo, że następnego dnia miałam pracować na 7.45 do 18 zdecydowałam sie wyjść. Ubrałyśmy się w sukienki i założyłyśmy świąteczne czapki mikołajkowe i poszliśmy. Ogólnie było bardzo fajnie, darmowy alkohol, muzyka średnia ale do 2 fajnie się bawiliśmy. Następnego dnia cięzko było wstać, ale jakoś dałam radę i nawet nie było tak źle przetrwać cały dzień z gromadką dzieci, które mieliśmy w Kids Clubie cały dzień.


















0 komentarze: