Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Honduras i 2 dni na morzu:)



A więc w sobotę udało mi się tylko wrzucić kilka zdjęć z Honduras oraz z moimi ulubieńcami z ostatniego rejsu.Zeszły tydzień przeleciał bardzo szybko, znowu byłam na recepcji, więc ogólnie tam się odpoczywa. Było o wiele mniej gości niż podczas tygodnia gdzie przypadało Święto Dziękczynienia, więc będąc na recepcji porobiłam trochę porządków w szafkach, zrobiłam nowe plakaty promujące zajęcia rodzinne. A wszytsko to żeby zabić czas, bo ja to nie lubię siedzieć w jednym miejscu nie robiąc nic.W środę pierwszy raz zeszłam w Honduras, Banana Coast. Plan był iść i rozłożyć się na plaży, niestety jak tylko wsiadłyśmy do lódki wiozące nas do brzegu, wiedziałyśmy, że nici  z naszego planu. Pogoda nagle zmieniła się diametralnie. Bujało nasza łodką straszliwie. Byłyśmy tylko w 6 plus 2 pasażerów, więc fale nosiły nas na lewo i prawo. Naprawdę przestraszyłam się przez chwilę, gdyż były momenty kiedy łódkę obróciło o 180 stopni. Całe szczęście dopłynęłyśmy cało i zdrowo, tyle, że zaraz po tym lunął deszcz.... W porcie spotkaliśmy większość dzieciaków, które machały do nas ochoczo i niektóre odważniejsze podchodziły przybić piątkę badź nas uściskać. Z racji tego, że byłam na recepcji, znałam imiona 99% dzieci, a także one znały mnie. Zeszłyśmy w 6, ja razem z Bunny z Anglii, Bubbles i Sunset z Kolumbii, Pekaboo z Peru oraz Ariel z Czarnogóry. Jak to zawsze przy porcie było pelno straganów z lokalnymi arcydzielami. Zazwyczaj omijam je szerokim łukiem, gdyż w każdym miejscu można spotkac to samo tyle, że z lokalnym napisem albo Meksyk, Belize albo Honduras. Mam na myśli torby plażowe, breloczki, magnesy, klapki itp. Tym razem z ciekawością przyglądałam się wyrobą ze skóry ooraz biżuterii. Większość z nich była oryginalna, znacznie ciekawsza niż rzeczy , które widziałam w Meksyku czy Belize. Tak też z racji tego , że padało a stragany były pod daszkiem ruszyłyśmy na zakupy. Tak w tym tłumie zgubiłysmy się z reszta, tzn. ja i Bubbles i  do końca nie mogłysmy się odnaleźć. Zdecydowałysmy się na spacer po okolicy, trochę zdjęć. Widoki są naprawdę imponujące, dużo zieleni jak w dżungli, palm, kolor morza z powodu sztormu nie był imponujący, ale ludzie i okolica bardzo. Po drodze zagadałam z kilkoma lokalnymi ludźmi, jest o wiele łatwiej gdyż hiszpański jest językiem urzędowym w Honduras. Jak robiliśmy zdjęcia, kilkoro chłopców chciało pozować z nami, więc na jednym ze zdjęć jestem z gromadką ciemnych chłopców, którzy zażyczyli sobie zdjęcie ze mną. Nie mieliśmy dużo czasu, więc tylko wypilyśmy bardzo dobre lokalne piwo i powróciłysmy na statek, gdyz w Honduras zawsze rozpoczynamy pracę o 15.45.
Czwartek i piątek to dwa dni pod rząd na morzu, więc pracujemy całe dnie. Nasz tymczasowy szef się rozchorował i 2 dni był zamknięty  w kabinie, więc tak naprawde byliśmy sami w Kids Clubie. Ale że zespół mamy bardzo fajny, każdy wie co robić, bez żadnych problemów zleciały dwa dni i nasz cyrkowy występ wypadł świetnie. Rodzice byli zachwycenie i tylko mi gratulowali jak przychodzili odbierać dzieci.
W sobotę w Houston pracowałam od 11, więc przed 9 zeszłam na chwilę do portu, żeby skorzystać z szybkiego darmowego portowego internetu. Później popołudniu kiedy miałam wolne ogarnęłam pokój, zrobiłam pranie, zdrzemnęłam się i o 19.30 rozpoczęliśmy wieczorny program. W tym tygodniu jestem ponownie z maluchami od 3 do 5 lat, z czego się bardzo cieszę, gdyż jak nigdy dotąd bawię sie świetnie z nimi. Poznałysmy tez naszą nową manager, jest meksykanką i wydaje się być naprawdę w porządku. Kończe ten post bo zaraz ruszamy do Kids Clubu, podczas kolejnej przerwy pójdę pobiegać na 13 pokładzie, gdzie mamy wyznaczony szlak do biegania. Zapomniałam dodać, że powróciłam do biegania i 3 razy w tygodnu kiedy mamy dzień na morzu chodze pobiegać 20-30 minut.
Jutro Meksyk! Nie moge się doczekać, gdyż będę pływac z delfinami! Juz wkrótce zdam relacjęJA wieczorem mamy Christmas Party dla załogi!

0 komentarze: