Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Kolejny rejs-pierwszy dzień na morzu



Dziś niedziela, pierwszy dzień na morzu, kolejny rejs sie rozpoczął. Jest o wiele spokojniej niż zeszły tydzień kiedy mieliśmy 850 dzieciaków na pokładzie. Teraz dla porównania mamy tylko 250, więc jest o wiele luźniej. Atmosfera jest trochę dziwna, gdyż w piątek nasz szef oznajmij nam , że kolejnego dnia wraca do domu. Wszyscy w wielkim szoku, zamarli, ja się już domyślałam o co chodzi, gdyż kilka dni wcześniej powiedział mi co się dzieje, z racji tego że sie znamy już z poprzedniego kontraktu. Sytuacja dziwna, byla skarga na niego i z tego powodu został zwolniony po 7 latach pracy  dla tej firmy. Smutne, ale prawdziwe. Nie będę zdradzać szczegółów, bo to już poufne sprawy. I tak oto od wczoraj mamy nowego szefa z Kanady, ale tylko na jeden tydzień, gdyż planowo nowy manager przyjeżdża za tydzień .Kanadyjczyk  to tzw. „szef szefów” gdyż ma pod sobą wszystkich managerów animacji dziecięcych na statkach NCL. Wydaje sie być bardzo serio, ale jest wporządku. Ogólnie to każdy wie co ma robić, pracujemy drugi tydzień w tych samych grupach wiekowych, a więc ja ponownie jestem na recepcji.
Wczoraj tak jak pisałam udało mi sie zejść w Houston, w drodze powrotnej nie mieliśmy już problemów z taksówką i szybko dotarliśmy do portu. Popołudniu pracowaliśmy przy rejestracji dzieci i wieczorem już normalnie prowadząc zajęcia. Wieczorem były urodziny Wilfredo, jednego z Kolumbijczyków. Byłam mega zmęczona, ale nie wypadało się nie pojawić i nie złożyć życzeń. Zapakowałam podkładkę korkową z napisem POLSKA i dwie krówki i  zeszliśmy do baru. Oczywiśćie czekaliśmy trochę na cała grupę latynosów, gdyż najczęśćiej kończa póżniej pracę. W końcu sie pojawili, były życzenia i pogaduchy. Niestety muzyka była, mówiąc szczerze, beznadziejna. Chwilę przed 1 zaczęłam się z wszystkimi żegnać, kiedy to oznajmili mi, że za chwilę zmienią DJ-a i będzie muzyka latino. Tak więc długo nie musieli mnie przekonywać i zaczęły się tańce w rytmach salsy, bachaty i merengue przez godzinę w towarzystwie z Kolumbii, Peru, Kostaryki i Wenezueli. O 2 jak zwykle przyszła ochrona i tak się rozeszliśmy do spania, choć jubilat planował imprezę w kabinie. Niestety z racji tego, że dziś jest dzień na morzu, co oznacza, że pracujemy prawie cały dzień, każdy wolał odpuścić.

Teraz właśnie siedzę w kabinie. Od 12 do 2 mamy przerwę. Najpierw byliśmy po tzw. fiszki (zastanawiałam się chwilę jak się to nazywa po polsku) gdyż dostaliśmy wypłatę. Oprócz naszej standardowej wypłaty dostaliśmy po 20$ dodatkowych, plus ja 25$  napiwków od rodziców Michała. Tak jak wspominałam czasami rodzice wpłacają napiwki na konto Kids Clubu dla całego zespołu (bądź jeśli chcą dla kogoś konkretnego) albo przynoszą  w gotowce w kopertach. Na konieć każdego rejsu, skarbnik podlicza i dzieli przez liczbę osób w zespole. Podcza obiadu spotkałam Martę w działu wycieczek i zapytałam się czy mają miejsca na wycieczki do świątyni Majów w Tulum na jutro. Ogólnie działa to tak, że jeśli chcemy gdzieś pojechać na wycieczkę z pasażerami, możemy dzień wcześniej zapytać czy mają miejsca i jeśli jedziemy sami to możemy dostać to za darmo. Jesli chcemy jechać ze znajomymi to możemy wykupić wycieczkę z 15% upustem. Ja zdecydowałam się na opcję za darmo i niestey pojadę sama, znaczy tylko z pasażerami. Ale myślę, że warto bo zaoszczędzę 110$ i zobaczę naprawde piękne miejsce. Pozdrawiam z Morza Karaibskiego , gdzieś na odcinku pomiędzy Houston a Cozumel.

0 komentarze:

Belize City
















0 komentarze:

Playa del Carmen

Trochę informacji i zdjęć:)

Playa del Carmen - Wikipedia
















 

0 komentarze:

Kolejna sobota

Pozdrawiam wszystkich z Houston:) Właśnie dziś pracuję popołudniu od 15.45 , więc korzystając z okazji zeszliśmy ze statku. Rano od 8 do 9 musieliśmy udekorować cały Kids Club na pierwszy dzień rejsu kiedy robimy rejestrację a później do 15.45 wolne. Dogadałam się z chłopakami z zespołu i wzieliśmy taksówkę do centrum handlowego. Port, w którym dokujemy nie jest głównym portem w Houston i dlatego jesteśmy bardzo oddaleni od centrum miasta. Jest to chyba jagorszy port, w którym byłam. Tak naprawdę teraz nasz statek jest jedynym dokującym w tym porcie i jedyne miejsce, gdzie możemy pojechać to Wallmart (sieciowy amerykańskie supermarket) albo centrum handlowe. Tak więc chcieliśmy złapać taksówkę i podeszliśmy do pierwszej w kolejce i okazało sie , że taksówkarz nie wiedział, gdzie jest centrum handlowe gdzie chcemy jechać.... Później jak sprawdził na nawigacji zażyczył sobie 60$ w jedną stronę, na co wszyscy wytrzeszczylismy oczy, bo normalni kosztuje 30 $ .... Tak więc wysiedliśmy i zapytalismy sie innych taksówkarzy i oni potwierdzili naszą wersję. Zaczęła się ogólnie kłótnia, że chce nasz skasowac tak dużo, i co więcej nie wie jak dojechać do centrum handlowego. Za chwile podszedł olbrzymi ciemnoskóry policjant, który wytłumaczył naszemu taksówkarzowi jak dojechać i oświadczył mu, że ma nas policzyć tak jak sie należy, a jeśli tego nie zrobi mamy go poinformować. Tak więc przystaliśmy na to i z racji, że nasz taksówkarz był pierwszy w kolejce musieliśmy z nim pojechać. Później był juz bardzo pokorny, wyświetliło sie 36$ i przestraszony taksówkarz zapytał się czy płacimy 30$ czy 36$. Chyba się naprawdę przestraszył, że doniesiemy na niego....

Teraz siedzę sobie w wielkim centrum handlowym. W końcu połączenie internetowe jest bardzo dobre, więc zadzwoniłam do mamy, Joanny S. i Agi Z. żeby dowiedzieć co i jak słychać na lądzie:) Dookoła pełno ludzi, gdyż jestem w strefie z jedzeniem. Zaraz sama tez pójdę cos kupić, gdyż powoli robię się głodna. Niestety wiekszość dookoła to jedzenie typu fast food, więc narazie raczę się tylko kawą ze Starbucksa. Dookoła olbrzymie choinki, ozdoby świąteczne i wszędzie grają piosenki świąteczne. Tak więc załozyłam słuchawki i włączam muzyke latino. Tutaj akurat wygląda to jak we wszytskich centrach handlowych na calym świecie. Najśmieszniej jest na przykład w Belize, gdzie temperatura jest teraz naprawdę wysoka, ja śmigam w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach a wszędzie na ulicach stroją domy łańcuchami, mikołajami, choinkami. Dziwny widok jak dla mnie, kiedy to zawsze Święta Bożego Narodzenia kojarzą się z zimową aurą.

Czas na stataku pędzi, dziś już mija dwa tygodnie. Ciągle coś się dzieje jak mamy wolny wieczór to najczęściej jakieś piwko w naszym barze. Ostanio w czwartek poszliśmy do klubu Spinnaker na statku na imprezę White Hot Prty, gdzie wszyscy są ubrani na biało. Puszczali ciekawe kawalki, więc caly czas tańczyliśmy na parkiecie. Później rozpoznali nas jedni z pasażerów z Kolumbii i Meksyku, którzy oddaja dzieci do Kids Clubu i tak zaczeliśmy razem z nim wywijać przy latynoskich rytmach. Na końcu oczywiście wylądowaliśmy w crew barze (nasz bar dla załogi) ale tylko sie przywitałam i szybko zawinęłam, bo jak się tam czasem zostanie chwilę, to póżniej cięzko wyjść.

Tak więc powoli kończę, gdyż chce jeszce przejść się po sklepach i coś zjeść. Buziaki z ciepłych okolic Houston:)

0 komentarze:

Jak się pracuje w Kids Clubie?:)

Poniżej zamieszczam post, który napisałam w środę, ale ze względu na pogodę połączenie internetowe od środy jest bardzo powolne i dopiero dziś go publikuje.



Na początek pozdrawiam serdecznie z dalekiego morza. Dziś byliśmy na wyspie Roatan  należącej do Honduras i właśniie kierujemy sie już spowrotem do Houston, aby dołynąc tam na sobote. Dziś nie mogłam zejść ze statku, gdyż miałam tzn. Port Play co oznacza że zostaje tak jakby na dyżurze z dziećmi które zostaja na pokładzie i nie schodza do portu. Najczęsciej jest nas 2 lub 3 w zależności ile jest dzieci na pokładzie. Własnie o 16 skończyłam i mamy wolne popołudnie. Dziś pracowałam z Bunny i Sunset, z którymi rozpoczęłam kontrakt 1,5 tygodnia temu i mamy sporo planów na wieczór. Juz wyprało sie moje pranie, podczas gdy byłam na siłowni (chciałam iść pobiegać, ale niestety jakieś deszcze ostatnio się pojawiają, gdyż listopad to czas huraganowy na Karaibach, tak powiedział mi dziś nas szef, który pochodzi z Nicaragui, państwo w Ameryce Centralnej). Teraz wróciłam do pokoju, Bunny sie własnie kąpie, moje pranie przerzuciałam do suszraki i korzystając z chwili czasu, usiadłam żeby coś napisać. Słucham sobie wspaniałgo Carlosa Vives z Kolumbii i napisze kilka słów o tym jak wygląda moja praca tutaj na statku, jak z czasem wolnym , zwiedzaniem itp. Udało mi sie w tym tygodniu zrobić sporo fotek z Kids Clubu , więc też je wrzucę.
A więc po pierwsze miejsce gdzie pracuje to tzn. Kids Club (Klub dla Dzieci) lub Splash Academy. Wszyscy animatorzy mamy tzn. ksywki, z racji tego,, że pochodizmy z różnych krajów i dla dzieciaków czasem trudno było wypowiedzieć, niie mówiąć juz o zapamietaniu naszych róznych imion. Moje akurat w tym przypadku jest chyba jednym z najłatwiejszych. Czasem myslę, że rodzice chyba wiedzieli od początku, że trzeba mi nadać międzynarodowe imię, gdyż będę sie włóczyć po świecie. Tak więc ja nazywam się MelonJ Czasami hiszpańsko-języczni nazywają mnie Meloncita (z hiszp. Melonik zdrobniale, ale akurat po polsku oznacza typ kapelusza o ile sie nie mylę J co bardzo lubię Tak więc cały czas na statku, nie ważne czy pracujemy, czy idziemy do siłowni, coś zjeść musimy nosić identyfikatory z imieniem i nazwiskiem, gdzie także widnieje kraj pochodzenia oraz pozycja. Ja mam dodatkowo flagę hiszpańską, gdyż mówię w tym języku. Tak więc wszyscy animatorzy mamy dwa identyfikatory, w moim przypadku Melon, który noszę w pracy oraz Monika Poźniak (zawsze wspisuje Monika z literą „k’, a oni i tak we wszytkich moich danych wpisują Monica z „c”), który noszę poza pracą. Jak to jest z pracą. Obecnie jest nas 13 animatorów, 1 animatorów dla nastolatków, 1 animator od małych dzieci oraz nasz szef. Tak jak pisalam wcześniej mamy wysoki sezon i dużo dzieci, więc w każdej grupie wiekowej mamy po 4 animatorów. Nasze grupy wiekowe to 3-5 lat, 6-9 lat i 10-12 lat. Dodatkowo jedna osoba jest na recepcji, czyli odpowiada na wszystkie pytania pasażerów, melduje y wymelduwuje dzieciaki (w tym tygodniu to moje zadanie) oraz animator dla nastolatków oraz dodatkowo jedna osoba pomaga z nastolatkami, gdyż jest ich sporo w tym tygodniu. Mamy różne zmiany, najczęściej zmieniamy grupy wiekowe co tydzień lub dwa tygodnie. Jedynie Philip od nastolatków zawsze jest z nastolatkami oraz Snow od małych dzieci zawsze jest z grupą 3-5 lat oraz dodtakowo prowadzi raz lub dwa razy dziennie zajęcia dla dzieci poniżej 3 roku życia, które oczywiście są zawsze pod opieką rodziców.
Nasza trasa obejmuje rejsy 7-dniowe i wygląda to następująco:
Sobota – 1 dzień – pracujemy 4 godziny rano albo 4 godziny popołudniu rejestrując dzieci, pokazując im Kids Club, opowiadając jakie mamy programy dla każdej grupy wiekowej. Na statkach wypływających ze Stanów jest to ułatwione, gdyż do rejestracji używamy tabletów. Podczas rejestracji potrzbeujemy istotne informacje typu specjalne potrzeby, alergie,albo jakieś specjalne warunki medyczne. Zapisuje też istotne sprawy dotyczące na przykład braku znajomości angielskiego. Wszyskie te informacje są drukowane na specjalnych bronsoletkach, które otrzymują dzieci i noszą przez cały tydzień rejsu. Rodzice wymyślają hasło, które zawsze muszą podać kiedy odbierają dziecko oraz mogą upoważnić maksymalnie 4 osoby do przyprowadzenia i odebrania dziecka. Wszystkie te osoby muszą zawsze przyjść z kartą pokojową dziecka, swoją i dodatkowo znać hasło. Bez tego nie wymelduje żadnego! Dodatkowo w pierwszy dzień pracuje 2,5 godziny wieczorem prowadząć gry i zabawy integracyjne w odpowiedniej grupie wiekowej. Zawsze później mamy długie zebranie, omawiamy wszystkie uciążliwe przypadki jakie mamy, jak przebiegł pierwszy dzień zajęc itp.
Niedziela  - 2 dzień – pracujemy prawie 10 godzin, gdyż jest to cały dzień na morzu, bez przystanku w porcie. Poranna sesja od 9 do 12 to „Wariacje w oceanie” czyli różnie gry, zabawy, rękodzieła związane z tym tematem. Później mamy od 12 do 14 przerwę na obiad i od 14 do 17 rozpoczynamy popołudniową sesję sportową. Maluchy czyli 3-5latki mają puppet show i „Piknik z pluszakiem”. Wieczorem od 19 do 22.30 wracamy na Noc Hollywood, gdzie robimy projektowanie kreacji oraz dyskotekę.
Poniedziałek – 3 dzień – Cozumel (Meksyk). Rozpoczynamy pracę 16.45, a więc rano i popołudnie mamy wolne, jesli nie mamy żadnych szkoleń, ale wiekszość odbywa się zazwyczaj podczas pierwszego kontraktu. Zaczynamy od tzn. Freestyle Free Play kiedy wszyscy ćwiczą sztuczki cyrkowe tj. Chińskie yo-yo, żąglowanie, diabelskie drążki, kręcenie talerza, lasso czy chodzenie na sztudłach (tylko 10-12 latki). Później mamy Noc Piratów, gdzie opowiadamy historię jak został skradziony skarb, dzieciaki tworzą mapę statku, gdzie by chcieli iść w poszukiwaniu skarbu a później udajemy się na paradę, tańczymy taniec piratów w teatrze i w końcu znajdujemy skarb.
Wtorek – 4 dzień – Belize City (Belize). Rozpoczynamy dopiero 17.45 , więc praktycznie pracujemy tylko 5 godzin. W ten dzień mamy noc Wacky Tacky, gdzie przebieramy się kolorowo i prowadzimy gry , zabawy taneczne oraz z balonami.
Środa – 5 dzień – Banana Coast albo Roatan (Honduras). Rozpoczynamy 15.45 i mamy noc szpiegów a maluchy Przygody z Dorą Eksploradorą.
Czwartek – 6 dzień – 2 dzień na morzu, gdzie pracujemy identyczne godziny jak w niedzielę z przerwamy na lunch i obiad (zapomniałam dodać, że zawszepracujemy do 22.30 i  mamy 30minut przerwy na kolację od poniedziałku do środy kiedy zaczynamy pracę dopiero popołudniu). Rano mamy gry karnałowe, popołudniu Ogrzyska Olimpijskie a wieczorem Noc Survival, gdzie udajemy katastrofę samolotu, po której dzielimy grupę na różne plemiona i gramy w różne wyzwania, aby sprawdzić, które plemię zwycięży.
Piątek – 7 dzień -3 dzień na morzu, czyli identyczne godziny jak w niedzielę i czwartek. Jest to ostatni dzień rejsu, więc rano mamy ostatnie ćwiczenia i generalną próbę przed występem cyrku. Przez cały tydzień dzieci ćwiczą różne umiejętnośći cyrkowe a w piątek popołudniu zabieramy wszystkich do teatru gdzie każdy kto chce ma szansę wystapić na scenie i się zaprezentować. Maluszki 3-5lat są zawsze tygrysami, uczymy ich ich aktu, malujemy twarze i występujemy razem z nimi. Wieczorem jest ostania noc i impreza piżamowa z walką na poduszkiJ

To tak wygląda pokrótce. Raz  w tygodniu mamy zmianę poranną, w którymś z portów pracujemy od 7.45 do 16.45 w Meksyku, 17.45 w Belize bądź 15.45  w Honduras. Jeśli pracujemy rano na dyżurze z dziećmi które nie schodza do portu to mamy popołudnie wolne i wtedy najczęściej się odpoczywa, robi pranie, idzie na kolację, do siłowni, na drinka bądź na show. Właśnie dziś wiekszość z tych rzeczy zrobiłam. Show komiko-magika bylo wyśmienite, uśmiałam się po pachy, a póżniej wstąpiliśmy na jedno piwo do naszego baru, pogadało się chwilę i tak zleciało. Oprócz tego raz  w tygodniu mamy dyżur tzn. Late Night czyli pracujemy dodatkowo od 22.30 do 1.30 jeśli rodzice gdzieś wychodzą, najczęściej do kasyna, potańczyć , na drinka. Jest to serwis odpłatny i za każdą godzinę pobieramy 6$ od dziecka, 4 $ od kolejnego rodzeństwa. Jeśli nikt się nie pojawi do 23.30 zamykamy centrum. Tak to działa każdego dnia, z tym na każdego przypada raz w tygodniu dyżur. Najczęściej nie ma dużo dzieci, ale w tym tygodniu codzienie ci, którzy mają dyżur zostają do 1.30. W sumie dla nas to dobrze, gdyż wszystkie te opłaty na koniec miesiąca są dzielone przez liczbę animatorów i przesyłane na nasze konto, jako dodatkowe pieniądze do pensji.Tak więc nasz program jest darmowy, pobieramy tylko opłaty za serwis po 22.30 oraz za godziny kiedy zabieramy dzieci na posiłki w porcie. Niektórzy rodzice wykupują wycieczki i zostawiają dzieci na pokładzie, a one przecież musza zjeść. Tak więc w Meksyku, Belize i Honduras od 8 do 9 ano zabieramy dzieci do bufetu na śniadanie, od 12 do 1 do restauracji na obiad oraz dodatkowo od 17 do 18  na kolacje , ale tylko w Belize, gdyż odpływamy z portu późno, bo dopiero o 18. Za ten serwis pobieramy także 6 $ za dziecko, za posiłek. Tak więc tylko jeśli dziecko jest w programie  w tych godzinach, pobieramy opłatę. Często rodzice, jeśli nie schodzą do portu to przyprowadzają dzieci po śniadaniu i odbierają przed obiedem, żeby uniknąć opłaty. Dodatkowo nasze centrum may wiele dodatkowych zajęć dla całej rodziny, które odbywają się poza centrum i rodzice moga uczęstniczyć w nich razem z dziećmi, tj. Robienie pizzy, dekorowanie mufinków, warszaty cyrkowe, impreza White Hot Party, gdzie wszyscy ubierają się na biało oraz impreza rodzinna przy basenie. Zawsze oprócz szefa i animatora dla nastolatków, jedna  bądź dwie osoby jest przydzielona do pomocy i też jest to za zasadzie zmianowej.
Tak myślę, że pokrótce to by było na tyle. Dochodzi 2 w nocy a po 8 pobudka, więc trzeba sie kłaść. Poniżej wrzucam zdjęcia z naszego centrum, mojej kabiny. Zapomniałam dodać, że często my animatorzy sezonowi dostajemy kabiny pasażerskie, gdyż jesteśmy tylko na krótki okres czasu, więc nie ma dla nas miejsca w kabinach dla załogi. Jest to bardzo fajne, gdyz wiadomo, że pokoje pasażerskie różnią się standardem od tych dla załogi. Ja mam pokój na 9 pokładdie z 13 jakie mamy i mieszkam z Angielką Bunny i Kolumbijką Bubbles. Także umieszczam fotki z moich pierwszych prawie dwóch tygodni. W pierwszym tygodniu byłam w grupie maluszków 3-5 lat gdzie podczas cyrkowego show byłam mamą tygrysicą a teraz jestem na naszej recepcji. Jak już wcześniej wspomniałam w tamtym tygodniu był w naszej grupie maluchów 4-letni Michał z Gdańska, który tymczasoow mieszka z rodzicami w Stanach. Zawsze jak ich widziałam to ucieliśmy sobie miłą pogawedkę. Tato pracuje w firmie doradctwa finansowego i dostaje różne kontrakty po świecie. Pół roku mieszkali w Argentynie, teraz na 2 lata są w Houston. Kilka dni temu szef przyniósł mi rachunek na moje nazwisko, gdzie nasi mili polscy pasażerowie przesłali na moje nazwisko 25$ napiwku, co mnie nie ukrywam zaskoczyło ogromnie, ale i ucieszyło. Dziękuje bardzo Michałowi i rodzicom!
Uciekam spać, dobrej nocy dla mnie, i udanego czwartku wszystkich życzę, gdyż na moim tablecie wyświetla się 8.40 rano. Aha i wszystkiego najlepszego z okazji Święta Dziękczynienia! Będziemy mieć jutro wielkie obchody na pokładzie!


















0 komentarze: