Poniżej zamieszczam post, który napisałam w środę, ale ze względu na pogodę połączenie internetowe od środy jest bardzo powolne i dopiero dziś go publikuje.
Na początek
pozdrawiam serdecznie z dalekiego morza. Dziś byliśmy na wyspie Roatan należącej do Honduras i właśniie kierujemy
sie już spowrotem do Houston, aby dołynąc tam na sobote. Dziś nie mogłam zejść
ze statku, gdyż miałam tzn. Port Play co oznacza że zostaje tak jakby na
dyżurze z dziećmi które zostaja na pokładzie i nie schodza do portu.
Najczęsciej jest nas 2 lub 3 w zależności ile jest dzieci na pokładzie. Własnie
o 16 skończyłam i mamy wolne popołudnie. Dziś pracowałam z Bunny i Sunset, z
którymi rozpoczęłam kontrakt 1,5 tygodnia temu i mamy sporo planów na wieczór.
Juz wyprało sie moje pranie, podczas gdy byłam na siłowni (chciałam iść
pobiegać, ale niestety jakieś deszcze ostatnio się pojawiają, gdyż listopad to
czas huraganowy na Karaibach, tak powiedział mi dziś nas szef, który pochodzi z
Nicaragui, państwo w Ameryce Centralnej). Teraz wróciłam do pokoju, Bunny sie
własnie kąpie, moje pranie przerzuciałam do suszraki i korzystając z chwili czasu,
usiadłam żeby coś napisać. Słucham sobie wspaniałgo Carlosa Vives z Kolumbii i
napisze kilka słów o tym jak wygląda moja praca tutaj na statku, jak z czasem
wolnym , zwiedzaniem itp. Udało mi sie w tym tygodniu zrobić sporo fotek z Kids
Clubu , więc też je wrzucę.
A więc po
pierwsze miejsce gdzie pracuje to tzn. Kids Club (Klub dla Dzieci) lub Splash
Academy. Wszyscy animatorzy mamy tzn. ksywki, z racji tego,, że pochodizmy z
różnych krajów i dla dzieciaków czasem trudno było wypowiedzieć, niie mówiąć
juz o zapamietaniu naszych róznych imion. Moje akurat w tym przypadku jest
chyba jednym z najłatwiejszych. Czasem myslę, że rodzice chyba wiedzieli od
początku, że trzeba mi nadać międzynarodowe imię, gdyż będę sie włóczyć po
świecie. Tak więc ja nazywam się MelonJ Czasami hiszpańsko-języczni nazywają mnie
Meloncita (z hiszp. Melonik zdrobniale, ale akurat po polsku oznacza typ
kapelusza o ile sie nie mylę J co bardzo lubię Tak więc cały czas na statku, nie
ważne czy pracujemy, czy idziemy do siłowni, coś zjeść musimy nosić
identyfikatory z imieniem i nazwiskiem, gdzie także widnieje kraj pochodzenia
oraz pozycja. Ja mam dodatkowo flagę hiszpańską, gdyż mówię w tym języku. Tak
więc wszyscy animatorzy mamy dwa identyfikatory, w moim przypadku Melon, który
noszę w pracy oraz Monika Poźniak (zawsze wspisuje Monika z literą „k’, a oni i
tak we wszytkich moich danych wpisują Monica z „c”), który noszę poza pracą.
Jak to jest z pracą. Obecnie jest nas 13 animatorów, 1 animatorów dla
nastolatków, 1 animator od małych dzieci oraz nasz szef. Tak jak pisalam
wcześniej mamy wysoki sezon i dużo dzieci, więc w każdej grupie wiekowej mamy
po 4 animatorów. Nasze grupy wiekowe to 3-5 lat, 6-9 lat i 10-12 lat. Dodatkowo
jedna osoba jest na recepcji, czyli odpowiada na wszystkie pytania pasażerów,
melduje y wymelduwuje dzieciaki (w tym tygodniu to moje zadanie) oraz animator
dla nastolatków oraz dodatkowo jedna osoba pomaga z nastolatkami, gdyż jest ich
sporo w tym tygodniu. Mamy różne zmiany, najczęściej zmieniamy grupy wiekowe co
tydzień lub dwa tygodnie. Jedynie Philip od nastolatków zawsze jest z
nastolatkami oraz Snow od małych dzieci zawsze jest z grupą 3-5 lat oraz
dodtakowo prowadzi raz lub dwa razy dziennie zajęcia dla dzieci poniżej 3 roku
życia, które oczywiście są zawsze pod opieką rodziców.
Nasza trasa
obejmuje rejsy 7-dniowe i wygląda to następująco:
Sobota – 1 dzień
– pracujemy 4 godziny rano albo 4 godziny popołudniu rejestrując dzieci,
pokazując im Kids Club, opowiadając jakie mamy programy dla każdej grupy
wiekowej. Na statkach wypływających ze Stanów jest to ułatwione, gdyż do
rejestracji używamy tabletów. Podczas rejestracji potrzbeujemy istotne
informacje typu specjalne potrzeby, alergie,albo jakieś specjalne warunki
medyczne. Zapisuje też istotne sprawy dotyczące na przykład braku znajomości
angielskiego. Wszyskie te informacje są drukowane na specjalnych bronsoletkach,
które otrzymują dzieci i noszą przez cały tydzień rejsu. Rodzice wymyślają
hasło, które zawsze muszą podać kiedy odbierają dziecko oraz mogą upoważnić
maksymalnie 4 osoby do przyprowadzenia i odebrania dziecka. Wszystkie te osoby
muszą zawsze przyjść z kartą pokojową dziecka, swoją i dodatkowo znać hasło.
Bez tego nie wymelduje żadnego! Dodatkowo w pierwszy dzień pracuje 2,5 godziny
wieczorem prowadząć gry i zabawy integracyjne w odpowiedniej grupie wiekowej.
Zawsze później mamy długie zebranie, omawiamy wszystkie uciążliwe przypadki jakie
mamy, jak przebiegł pierwszy dzień zajęc itp.
Niedziela - 2 dzień – pracujemy prawie 10 godzin, gdyż
jest to cały dzień na morzu, bez przystanku w porcie. Poranna sesja od 9 do 12
to „Wariacje w oceanie” czyli różnie gry, zabawy, rękodzieła związane z tym
tematem. Później mamy od 12 do 14 przerwę na obiad i od 14 do 17 rozpoczynamy
popołudniową sesję sportową. Maluchy czyli 3-5latki mają puppet show i „Piknik
z pluszakiem”. Wieczorem od 19 do 22.30 wracamy na Noc Hollywood, gdzie robimy
projektowanie kreacji oraz dyskotekę.
Poniedziałek – 3
dzień – Cozumel (Meksyk). Rozpoczynamy pracę 16.45, a więc rano i popołudnie
mamy wolne, jesli nie mamy żadnych szkoleń, ale wiekszość odbywa się zazwyczaj
podczas pierwszego kontraktu. Zaczynamy od tzn. Freestyle Free Play kiedy
wszyscy ćwiczą sztuczki cyrkowe tj. Chińskie yo-yo, żąglowanie, diabelskie
drążki, kręcenie talerza, lasso czy chodzenie na sztudłach (tylko 10-12 latki).
Później mamy Noc Piratów, gdzie opowiadamy historię jak został skradziony
skarb, dzieciaki tworzą mapę statku, gdzie by chcieli iść w poszukiwaniu skarbu
a później udajemy się na paradę, tańczymy taniec piratów w teatrze i w końcu
znajdujemy skarb.
Wtorek – 4 dzień
– Belize City (Belize). Rozpoczynamy dopiero 17.45 , więc praktycznie pracujemy
tylko 5 godzin. W ten dzień mamy noc Wacky Tacky, gdzie przebieramy się
kolorowo i prowadzimy gry , zabawy taneczne oraz z balonami.
Środa – 5 dzień –
Banana Coast albo Roatan (Honduras). Rozpoczynamy 15.45 i mamy noc szpiegów a
maluchy Przygody z Dorą Eksploradorą.
Czwartek – 6
dzień – 2 dzień na morzu, gdzie pracujemy identyczne godziny jak w niedzielę z
przerwamy na lunch i obiad (zapomniałam dodać, że zawszepracujemy do 22.30
i mamy 30minut przerwy na kolację od
poniedziałku do środy kiedy zaczynamy pracę dopiero popołudniu). Rano mamy gry
karnałowe, popołudniu Ogrzyska Olimpijskie a wieczorem Noc Survival, gdzie
udajemy katastrofę samolotu, po której dzielimy grupę na różne plemiona i gramy
w różne wyzwania, aby sprawdzić, które plemię zwycięży.
Piątek – 7 dzień
-3 dzień na morzu, czyli identyczne godziny jak w niedzielę i czwartek. Jest to
ostatni dzień rejsu, więc rano mamy ostatnie ćwiczenia i generalną próbę przed
występem cyrku. Przez cały tydzień dzieci ćwiczą różne umiejętnośći cyrkowe a w
piątek popołudniu zabieramy wszystkich do teatru gdzie każdy kto chce ma szansę
wystapić na scenie i się zaprezentować. Maluszki 3-5lat są zawsze tygrysami,
uczymy ich ich aktu, malujemy twarze i występujemy razem z nimi. Wieczorem jest
ostania noc i impreza piżamowa z walką na poduszkiJ
To tak wygląda
pokrótce. Raz w tygodniu mamy zmianę
poranną, w którymś z portów pracujemy od 7.45 do 16.45 w Meksyku, 17.45 w
Belize bądź 15.45 w Honduras. Jeśli
pracujemy rano na dyżurze z dziećmi które nie schodza do portu to mamy
popołudnie wolne i wtedy najczęściej się odpoczywa, robi pranie, idzie na
kolację, do siłowni, na drinka bądź na show. Właśnie dziś wiekszość z tych
rzeczy zrobiłam. Show komiko-magika bylo wyśmienite, uśmiałam się po pachy, a
póżniej wstąpiliśmy na jedno piwo do naszego baru, pogadało się chwilę i tak
zleciało. Oprócz tego raz w tygodniu mamy
dyżur tzn. Late Night czyli pracujemy dodatkowo od 22.30 do 1.30 jeśli rodzice
gdzieś wychodzą, najczęściej do kasyna, potańczyć , na drinka. Jest to serwis
odpłatny i za każdą godzinę pobieramy 6$ od dziecka, 4 $ od kolejnego
rodzeństwa. Jeśli nikt się nie pojawi do 23.30 zamykamy centrum. Tak to działa
każdego dnia, z tym na każdego przypada raz w tygodniu dyżur. Najczęściej nie
ma dużo dzieci, ale w tym tygodniu codzienie ci, którzy mają dyżur zostają do
1.30. W sumie dla nas to dobrze, gdyż wszystkie te opłaty na koniec miesiąca są
dzielone przez liczbę animatorów i przesyłane na nasze konto, jako dodatkowe
pieniądze do pensji.Tak więc nasz program jest darmowy, pobieramy tylko opłaty
za serwis po 22.30 oraz za godziny kiedy zabieramy dzieci na posiłki w porcie.
Niektórzy rodzice wykupują wycieczki i zostawiają dzieci na pokładzie, a one
przecież musza zjeść. Tak więc w Meksyku, Belize i Honduras od 8 do 9 ano
zabieramy dzieci do bufetu na śniadanie, od 12 do 1 do restauracji na obiad
oraz dodatkowo od 17 do 18 na kolacje ,
ale tylko w Belize, gdyż odpływamy z portu późno, bo dopiero o 18. Za ten
serwis pobieramy także 6 $ za dziecko, za posiłek. Tak więc tylko jeśli dziecko
jest w programie w tych godzinach,
pobieramy opłatę. Często rodzice, jeśli nie schodzą do portu to przyprowadzają
dzieci po śniadaniu i odbierają przed obiedem, żeby uniknąć opłaty. Dodatkowo
nasze centrum may wiele dodatkowych zajęć dla całej rodziny, które odbywają się
poza centrum i rodzice moga uczęstniczyć w nich razem z dziećmi, tj. Robienie pizzy, dekorowanie
mufinków, warszaty cyrkowe, impreza White Hot Party, gdzie wszyscy ubierają się
na biało oraz impreza rodzinna przy basenie. Zawsze oprócz szefa i animatora
dla nastolatków, jedna bądź dwie osoby jest
przydzielona do pomocy i też jest to za zasadzie zmianowej.
Tak myślę, że
pokrótce to by było na tyle. Dochodzi 2 w nocy a po 8 pobudka, więc trzeba sie
kłaść. Poniżej wrzucam zdjęcia z naszego centrum, mojej kabiny. Zapomniałam
dodać, że często my animatorzy sezonowi dostajemy kabiny pasażerskie, gdyż
jesteśmy tylko na krótki okres czasu, więc nie ma dla nas miejsca w kabinach
dla załogi. Jest to bardzo fajne, gdyz wiadomo, że pokoje pasażerskie różnią
się standardem od tych dla załogi. Ja mam pokój na 9 pokładdie z 13 jakie mamy
i mieszkam z Angielką Bunny i Kolumbijką Bubbles. Także umieszczam fotki z
moich pierwszych prawie dwóch tygodni. W pierwszym tygodniu byłam w grupie
maluszków 3-5 lat gdzie podczas cyrkowego show byłam mamą tygrysicą a teraz
jestem na naszej recepcji. Jak już wcześniej wspomniałam w tamtym tygodniu był
w naszej grupie maluchów 4-letni Michał z Gdańska, który tymczasoow mieszka z
rodzicami w Stanach. Zawsze jak ich widziałam to ucieliśmy sobie miłą
pogawedkę. Tato pracuje w firmie doradctwa finansowego i dostaje różne
kontrakty po świecie. Pół roku mieszkali w Argentynie, teraz na 2 lata są w Houston.
Kilka dni temu szef przyniósł mi rachunek na moje nazwisko, gdzie nasi mili
polscy pasażerowie przesłali na moje nazwisko 25$ napiwku, co mnie nie ukrywam
zaskoczyło ogromnie, ale i ucieszyło. Dziękuje bardzo Michałowi i rodzicom!
Uciekam spać, dobrej
nocy dla mnie, i udanego czwartku wszystkich życzę, gdyż na moim tablecie
wyświetla się 8.40 rano. Aha i wszystkiego najlepszego z okazji Święta
Dziękczynienia! Będziemy mieć jutro wielkie obchody na pokładzie!
0 komentarze: