Dochodzi 22.30 a ja zerkam ostatni raz na walizki i myślę, czy wszystko spakowane... Ogólnie pakowanie nie należy juz do najtrudniejszych dla mnie czynności. Szybkie podsumowanie, co najbardziej potrzebne, co mniej i jakoś idzie. Czasami trzeba powalczyć z nadmierną liczbą par butów czy bluzek, ale najczęściej podejmuję męską decyzję i kilka rzeczy ląduje na boku. Ile razy to juz w życiu sie pakowałam, trudno to będzie zliczyć:)
Pobyt w Polsce dobiega końca, jutro rano wylot do Houston , a stamtąd od soboty tygodniowe rejsy po Morzu Karaibskim - Cancun (Meksyk), Belize City (Belize) i Banana Coast (Honduras):) Poniżej link i trochę info o statku, na którym będę mieszkać i pracowac przez kilka tygodni:
Norwegian Jewel - opis statku
oraz krótkie podsumowanie programu dla dzieci i młodzieży jaki realizujemy:
programy dla dzieci i młodzieży na statkach NCL
Ogólnie myślę, że ten pobyt w domu należy do bardzo efektywnych ( w tym momencie zastanowiłam się nad różnicą pomiędzy efektywnym a efektownym... kolejny raz cieszę się, że jestem Polką i najtrudniejszy na świecie język jako tako mam opanowany). Pogoda dopisała podczas trzech tygodni we wrześniu i dwóch w listopadzie. Mogę szczerze powiedzieć- piękna polska złota jesień. Od jutra widziałam deszcz w prognozie heheh . Ostatnie kilka dni to były odwiedziny znajomych, przyjaciół , rodziny, nawet 2 imprezy podczas weekendu (dziękuję towarzyszom, dzięki którym zabawa była przednia). Czasem nawet "ogarnęłam" coś w domu i zrobiłam obiad (moja mama pewnie się teraz śmieje jak to czyta , a tato powie "No jak była chwilę w domu, to coś tam zrobiła.."). No i oczywiście wielkim sukcesem jest założenie bloga, do czego zabierałam się juz od jakiegos czasu:) Właśnie teraz sprawdziłam ilość odsłon - 864 w ciągu tygodnia. Myślę, że to bardzo dobry wynik co będzie zachęcało i motywowało do dalszego pisania. Udało sie wrzucić kilka fotek z niektórych wyjazdów (niestety na wspominki z każdego wyjazdu potrzeba czasu) i proszę moich współtowarzyszy podróży o ich wspomnienia w komentarzach (wielkie dzięki już dla Moniki K., Ewy W. i Martyny M.!) Teraz mój cel to w miare regularne posty z kontraktu na statkach oraz kontynuowanie relacji z Ameryki Południowej oraz tygodnia w Hiszpanii, gdyż to one są wciąż świeże i żywe w mojej głowie.
Co jeszcze udało się zrobić? Sporo ruchu, dzięki fajnej pogodzie, która motywowała do działania! Bieganie i basen z mamą. O właśnie w tym momencie napiszę tutaj, że mam nadzieje, że mama będzie dalej kontynuowała aktywność fizyczną, a nie od razu odłoży w kąt "adidasy" i strój do pływania:) Będę tutaj czasem o tym pisać, żeby ją dopingować. Byłam też w Krakowie na jeden dzień na rozmowie w konsulacie o wizę turystyczną do Stanów (do tej pory miałam tylko pracowniczą i tranzytową do pracy na statku pasażerskim) no i się udało. Ogólnie miałam trochę stresa (nasłuchałam sie o opowieściach jak wiele osób dostaje decyzję negatywną) ale jak już podeszłam do okienka to pomyślałam "Wóz albo przewóz" . Jak bym jej nie dostała, to świat by się nie zawalił, bo do pracy na statek i tak pojadę, a tak dzięki temu mogę już pojechać w celach turystycznych (choć jak sie okazało na wizie C1/D, którą posiadam można być na terenie USA do 30 dni). Konsul bardzo sympatyczny, rozmowa przebiegła szybko i sprawnie no i za paszport z wizą był już w domu po 3 dniach:) Ogólnie dojazd do Krakowa "polskim busem" świetna sprawa - 12zł w jedną stronę , 15 zł w drugą - "groszowe sprawy" hahah wtajemniczone osoby się pewnie teraz uśmiechają, gdyż wiedzą kto wypowiedział te słynne słowa:) Pozdrowienia dla kuzynów Darka N. i Darka P. oraz Ani G. 3 godziny i 10 minut i docieramy do Krakowa z Wrocławia:) Do tego prowiant w autobusie, pani, która nas wita na pokładzie i dziękuję za wybór "naszych "linii autobusów sprawiła, że poczułam sie jak na pokładzie samolotu. Dodatkowo dużo miejsca, gdyż na tylnych siedzeniach da 5 osób (tych co sie zawsze zajmowało na wycieczkach szkolnych w podstawówce) można się fajnie rozłożyć i przymknąć oko:) Po rozmowie spacer z mamą po Krakowie. Pogoda była wspaniała, więc czasem trzeba było odpocząć w słońcu racząc się zimnym napojem chłodzącym:) Spacer po Starym Mieście i Wawelu. Dookoła sporo ludzi, bardzo często słyszy się angielski, hiszpański, włoski, rosyjski... Kraków -miasto z klimatem - mnóstwo restauracji, knajpek, barów, cukierni, dużo się dzieje:)
Wieczorem udało się spotkać z Izą S., z którą byłam na wolontariacie w Peru 3 lata temu. 3 lata temu, ale ten czas zleciał!? Ale fajnie było się zobaczyć, pogadać i powspominać. Dzieki Isabelita!
A więc podsumowując czas w Krzeczynie zwanym Lubinem zleciał bardzo szybko, ale i bardzo przyjemnie:) No i udało się kupić bilety na kolejną wyprawę na luty 2015r.:) Ok zbieram się do kąpieli i w sumie nie wiem czy warto klaść się spać bo po 3 pobudka, gdyż o 6.20 pierwszy samolot do Frankfurtu. Kolorowych snów!
0 komentarze: