Nie mam za bardzo
ochoty i siły na jakiekolwiek sprawozdanie, ale się zmobilizowałam i piszę. Jest
poniedziałek kilka minut po północy.
Dziś mieliśmy pierwszy dzień na morzu, jutro drugi dzień na morzu, więc to
czego najbardziej nie lubię dwa dni na morzu pod rząd. Tak jak kiedyś pisałam
dla nas oznacza to pracę prawie cały dzień, gdyż mamy 3-godzinną sesję poranną,
3-godzinną sesję popłudniową i 3,5-godzinną sesję wieczorną. Właśnie wróciłam z
biegania (niestety nie udało mi się dziś pójść podczas drugiej przerwy gdyż
mieliśmy krótkie spotkanie i niestety czasu starczyło tylko na jedzenie i
prysznic). Tak się zmobilizowałam, że postanowiłam, że nie ma co idę pobiegać,
tym bardziej że dzisiejszej nocy cofamy czas o jedną godzinę, a więc mamy
dodatkową godzinę na spanie. Nie rozumiem systemu zmieniania czasu,
powiedziano, że to ze względu na oszczędność światła dziennego – cokolwiek to
ma znaczyć, ale od tego tygodnia zmieniamy czasy o jedną godzinę do przodu w
sobotę w nocy i jedną godzinę do tyłu w poniedziałek. Jak wracałam z biegania
to minęłam się właśnie z dziewczynami, moimi współlokatorkami Kolumbijkami i 2
gringo jak my to nazywmy, czyli Amerykanka i Angielka, które zmierzały w stronę
naszego baru. Oczywiście zapraszały do potowarzyszenia przy zimnym napoju, ale
zobaczymy czy będzie mi się chciało zejść na dół. Szczerze to w to wątpię.
Jakoś wyjątkowo podczas tego kontratu nie mam ochoty na żadne wyjścia.
W niedzielę
pierwszy raz udało mi się zejść w Miami. Mamy jakiś dziwny system schodzenia w
Miami, gdyz są wyznaczone godziny kiedy możemy zejść i jest to zawsze 30minut
po każdej pełnej godzinie licząc od 8.30. Czyli między 8.30 a 9, 9.30 a 10, 10.30
a 11 itp. System został zaostrzony, gdyż wiele osób z załog wracało na statek
późno no i taka niby kara. Wszyscy mnie ostrzegli, żeby przypadkiem minuty sie
nie spóźnić, bo ładny uśmiech i piękne oczy nie pomogą i trzeba będzie czekać
kolejne 30 minut aby zejść. Oczywiście byłam święcie przekonana, że na zewnątrz
pełnia słońca , która okazała się moim niespełnionym marzeniem. Jak tylko
wyszłam z pokoju, stewardzi juz sprzątali pokoje gości naprzeciw i
zorientowałam się, że po raz kolejny pogoda mnie zawodzi, gdyż zobaczyłam szare
pochmurne niebo i drzewo uginające się od wiatru. Pamiętam jak poprzedniej
niedzieli z zadrością patrzyłam na cudowny widok Miami zza szyb Kids Clubu.
Pełnia słońca odbijająca się w nowoczesnych drapaczach chmur, błękit nieba oraz
zielone wysokie palmy, a ja niestety na pokładzie Norwegian Epic w pracy. No
nic tak czy siak postanowiłam zejść, żeby zobaczyć jak wygląda Miami i
skorzystać z intenetu. Po drodze spotkałam 2 Peruwianki, więc poszłyśmy na
śniadanie i kawę. Skorzystałyśmy z bardzo szybkiego internetu, zadzwoniłam do
mamy ze skypa, odebrałam życzenia z okazji Dnia Kobiet i poszłam zobaczyć co i
jak mamy w centrum. Amerykańskie miasta niestety nie oferują wiele atrkacji.
Pamiętam jak kiedyś marzyłam, żeby pojechać do Stanów Zjednoczonych, teraz
tęskni mi się za Europą i upewniłam się, że centrum każdego większego miasta to
klka najważniejszych sklepów, pełno Starbucksów, przecinające się ogromne ulice
oraz same wysokie budynki. Nie jest to nic w porównaniu do europejskiego
centrum miasta z piekną starówką, starą częścia miasta. Pamiętam jak się
zawiodłam, kiedy zobaczyłam dane lotów na pierwszy kontrakt na statkach i była
to Kopenhaga a nie Bahamy , o których marzyłam. Przypomina mi się jak
doleciałam na miejsce wcześnie rano około 10 dnia poprzedzającego wejście na
statek i cały dzień zwiedzałam najważniejsze miejsca stolicy Danii , a że
niespodziewane słońce grzało cały dzień przysnęło mi się ze zmęczenia na jednej
z ławek. Tutaj w Stanach czy na Karaibach nie ma innych atrakcji oprócz zakupów
czy plażowania. Owszem widoki karaibskich plaż, doświadczenia pływania z
delfinami czy żółwiami (co planuje) są niezapomniane, ale czasami się już nudzą
, dochodzę do wniosku. Ja nie jestem wielką fanką zakupów (znaczy to zależy jak
mnie najdzie to tak, ale to ostatnimi czasy nie zdarza się często) a plażowanie
lubię , ale też w ograniczonych ilościach. Wiem, że pewnie każdy teraz się
uśmiecha i myśli – „Takiej to dobrze, u nas wciąż zima, a ta siedzi na
Karaibach i jeszcze narzeka...” Otóż nie
narzeka, tylko uświadamia sobie dlaczego ludzie pracujący na statkach tak
bardzo lubią pływać po Europie. A ja jako Europejka nie rozumiałam tego na
początku. Jest mniej pracy, bo odwiedzamy więcej portów i jet więcej rzeczy do
zrobienia na zewnątrz, oprócz zakupów i plażowania jest mnóstwo miejsc
historycznych, zabytkowych i kulturalnych do zobaczenia. W miastach
amerykańskich, gdzie zawsze dokujemy tłumy załogi wypływają na zakupy. Ludzie
mają bzika na punkcie kupowania. Zazwyczaj Azjaci czy Latynosi, ale też i
Europejczycy obkupują się jak mogą. Twierdzą, że ceny sa dwukrotnie czy
trzykrotnie niższe niż w ich krajach i kupują ciuchy, perfumy, kosmetyki,
sprzęt elektroniczny, zabawki dla dzieci.... totalne szaleństwo! Dodatkowo
pracując na statku zarabiają dość dobrze i chodzi tu przede wszystkim o
możliwość zaoszczędzenia dużej ilości pieniędzy (bo jedząc zawsze na statku i
nie wydając dużo w statkowym barze, można praktycznie całą wypłatę zgarnać do
kieszeni), ludzie z dużą łatwością wydają ogromne ilości pieniędzy na rzeczy,
na które wcześniej nie było ich stać. Takie są moje przemyślenia.... Ja już z
daleka omijam wyprzedaże z sukienkami i ciuchami letnimi bo mam ich w
nadmiarze, więc tym tazem tylko zakupiłam strój sportowy, bo akurat był mi
potrzebny , więc taki prezent sama sobe sprawiłam na Dzień Kobiet. Mój system
prania to pranie co dwa tygodnie, więc akurat będzie na zmianę. Kolejny razem
już postanowiłyśmy, że trzeba pojechać na słynne Miami Beach. Zapomniałam
jescze dodać, że znalazłam 20$ w jednym z bankomatów. Poszłyśmy z Carlą do
bankomatu, bo chciała sprawdzić stan konta i ku mojemu zaskoczeniu ktoś wybrał
20$ ale zapomniał je odebrać. Tak więc zasponsorował nam niedzielny obiad. Miami to kolebka
imigrantów, jezyk hiszpański słyszałam chyba częściej niż angielski. Dookoła
przewija się mnóstwo Latynoamerykanów oraz ludzi z innych części świata. Muszę
widok, że widok panoramiczny ze statku podobał mi się znacznie bardziej niż
ulice centrum, które widziałam. Mam nadzieję, że kolejnym razem jak zejdę
pogoda będzie już znacznie ładniejsza.
Teraz jestem na Kajmanach, zaraz jedziemy na pływanie z płaszczkami! Jutro postaram się wrzucić fotki, mam nadzieję, że aparat już mnie nie zawiedzie!
0 komentarze: