Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Ciekawostki z Tajwanu



No to azjatycka przygoda dobiegła końca. Właśnie siedzimy już w samolocie do Pekinu, a nastepnie mamy kolejny spowrotem do Frankfurtu. 20 minut temu wystartowaliśy z lotniska z Tajpej i mamy do pokonia 2100km co zajmie nam 2 godziny i 50 minut (zabłyszczałam tak dokładnymi danymi gdyż właśnie je podała stewardessa chińskim angielskim). A więc od czego by tu zacząć opis 6-dniowej wycieczki dookoła wyspy. Może kilka faktów o tym kraju. Tajwan jest osobnym demokratycznym państwem, który ma własny ustrój, politykę, monetę itp.  Jest oddalony około 150km od granic Republiki Chińskiej. Walutą obowiązującą jest dolar tajwański. Tajwan słynie z znakomitych masaży stóp, o czym mieliśmy okazję się przekonać oraz to właśnie m.in. stąd pochodzi słodki owoc o nazwie liczi. Wyspa nie jest duża, aczolwiek różnice temperatur są znaczne. Jak będzie można zobaczyć na zdjęciach, czasem jesteśmy w zimowych kurtkach z czapkami, a czasami nawet na plaży w krótkich spodenkach i japonkach. Rożnice wynikają przede wszystkim z tego, że Tajwan to wyspa, a więc wpływy pobliskich wód oceanicnzych są znaczne. Poza tym zmienialiśmy także wysokości nad poziomem morza. Udało się dojechać na wysokość 2600 m.n.p.m w Parku Narodowym Alishan, co przekracza nawet najwyższy polski szczyt, gdzie tylko nielicznym udaje sie dostać, a my podjechaliśmy autem i podziwialiśmy cudowne widoki chmur, który były pod nami. Powiedziałabym, że Tajwan to takie bardziej cywilizowane Chiny. Ludzie są bardziej otwarci, mieli odwagę zagadać, poprosić o zdjęcie z nami bądź nawet samych włosów ( tak tak, taką prośbę usłyszała Dorota kiedy byliśmy w jednej z światyń w Kuaishan). Najbardziej jednak utkwiły mi w pamięci miny i zachowania dzieci, które jak wiadomo, co myślą to powiedzą bądź okażą. Kilka razy zauważyłam, że gdy tylko przypadkowo mnie zobaczyli tymi swoimi ładnymi skośnymi ciemnymi oczkami to od razu pojawiły się w nich przysłowiowe pięciozłotówki i śledzili mnie wzrokiem aż zniknęłam z pola widzenia. Czasami też zaczepiły swoich rodziców bądź rodzeństwo i onieśmielone wskazały na mnie palcem. Co jak to ale na Tajwanie nie widzieliśmy wielu obcokrajowców. W bardziej znanych turystycznie miejscach czasami ktoś przemknął, ale ze względu na porę zimową nie zdarzało się to tak często. W sumie tak sobie myslę, że w żadnym miejscu gdzie byłam nie wzbudzalam tyle sensacji białym kolorem skóry i blond włosami. Ciekawe doświadczenie. Dziś nawet kiedy poszliśmy na chiński masaż całego ciała pani masażystka z zaciekawieniem przyglądała się i dotykała moich i mamy włosów. I tylko mówiła: Beautifullll! Tak więc podsumowując w wielu miejscach budziliśmy nie lada sensację, często witali nas miłym „Hello” albo „Hi”. Ci troszkę starsi co nie mieli nigdy do czynienia z angielskim pozostawali przy chńskim „Nichauł” (zastanawiałam się chwilę jak to napisać w polskiej transkrypcji). Czasami robili sobie też z nami zdjęcia i pytali skąd jesteśmy. Udało się nawet spotkać jedną rodaczkę. Podróżując po Pekinie od czasu do czasu słyszeliśmy nasz polski język, tak jak pisałam wcześniej dzień w dzień widzieliśmy polską grupę turystów z polskim przewodnikiem, w kolejce po bilet na Wielki Mur Chiński spotkaliśmy dwójkę Polaków w średnim wieku z plecakami, którzy przyjechali razem z nami chińskim pociagiem do miejscowości Badaling. Na Tajwanie czuliśmy się dość swobodnie rozmawiając po polsku, ale w sumie spodziewałam się spotkać się gdzieś Polaków, bo co jak co to jesteśmy wszędzie. Podróżując po świecie nawet w najbardziej oddalonych zakątkach świata zawsze spotykałam rodaków, np. podczas rejsów na Alaskę, na małej wyspie na jeziorze Titicaca w Peru, w sklepie na lotnisku w Iguazu, w Brazylii, na maleńskiej plaży w Belize no i tutaj w jednym z hosteli na Tajwanie. W sumie to nie ja tylko mój brat wszedł akurat do hostelu gdzie mieliśmy spać zapytać gdzie możemy zostawić auto i usłyszał kobiecy głos uczący Azjatów polskich brzydkich słów. Grzesiek spojrzał na nią, ona na niego i powiedziała: „Tylko nie mów, że jesteś Polakiem...” A on, że tak no i po raz kolejny mamy dowód na to skąd wszyscy obcokrajowcy świetnie znają polskie wulgaryzmy. Nasi rodacy ich uczą! Osobiście nie lubię tego i nie robię, gdyż nie podoba mi się kiedy tylko mówię, że jestem z Polski to witają mnie niezłą wiązanka. O wiele przyjemniej jest usłyszeć jakieś miłe słowa, co też mi się zdarzyło usłyszeć, nie powiem, że nie. Przypomniało mi się, jak Marcos jeden z Brazylijczyków na statku prosił Janusza, aby nauczył go czegoś po polsku, to Janusz jako, że wieloletni artysta, muzyk bez zawahania powiedział „Jesteś piękna!” i muszę powiedzieć że Marcos wypowiadał to prawie jak rodowity Polak i jakoś wybitnie utkwiło mu to w głowie. Będzie prawił komplementy polskim dziewczynomJ
Z takich ciekawostek kulinarnych, to jak pisałam już wcześniej jedzenie azjatyckie można zjeść. Ja abosolutnie nie jestem wybredna i jem raczej wszystko. Wiadomo niektóre rzeczy smakują lepiej, niektóre gorzej, ale ogólnie jem wszytsko i staram się nie marnować jedzenia, bo wiem, że wiele osób bardzo by chciało zjeść cokolwiek, a niestety nie ma. Tak więc rzadko zostawiam albo wyrzucam jedzenie, bo poprostu źle się z tym czuję. Czasami nie ukrywam , jak jestem głodna i mam ochotę na coś „konkretnego” a dostaję kapustę, ryż i zimny kurczak to mogę trochę pomarudzić. Tutaj pewnie się śmieją rodzice, Grzesiek czy Dorota bo wiedzą dokładnie o co chodzi. Ale do rzeczy... chciałam tu napisać o rzeczach, które po raz pierwszy w życiu jadłam i piłam właśnie na Tajwanie... Tak więc spróbowaliśmy ryżowe hamburgery. Tak właśnie zamiast dwóch bułkowych połówek, mieliśmy dwa okrągłe ryżowe placki (wyglądaja jak wafle ryżowe tyle, że są z gotowanego ryżu, taki jaki mamy w sushi) a w środku mięso i warzywa jak w typowym hamburgerze. Do picia jest tutaj oczywście cała gama różnych herbat oraz mleka, w tym np. mleko z papai, o smaku jabłkowym, kawowym itp. Poza tym pije się bardzo dużo tzn. bawarki czyli mlecznej herbaty, ale jak to nazywają inni herbaty z mlekiem. Bardzo popularna jest także Bubble Milk Tea (z ang. bąbelkowa mleczna herbata), która jest właśnie mleczną herbatą z dodatkowymi małymi kulkami żelowymi ( smak taki jak żelki Harribo). Dostaje się do tego specjalną grubszą rurkę co by można wciągnąć herbatę razem z kulkami. W smaku bardzo dobre, domyślam się, że bardzo orzeżwiające w gorące dni, gdyż pije się to na zimno.
Inni spostrzeżenia, do których doszliśmy podczas objazdu po Tajwanie to niewątpliwie ilość toalet publicznych, które są na każdym kroku. Na każdej stacji metra, w lokalnych sklepikach, tych większych Seven Eleven, Family Mart (dla porównania są to takie jak nasze polskie „żabki” , „lewiatany” czy małe „Tesco”). Te sklepy są dosłownie na każdym kroku i można tam załatwić prawie wszystko. (Dorota kupiła przez internet bilet pociągowy z południa Tajwanu na północ i gdzie mogła odebrać bilet? Oczywiście w Seven Eleven), w tym także potrzeby fizyczne. Ponadto w każdej atrakcji turystycznej czy parkingach. I co najważniejsze są darmowe. Podróżując cały czas autem i to w 5 osób zgodnie stwierdziliśmy, że byśmy zbankrutowali, gdybyśmy tak musieli w każdym z tych miejsc płacić jakąś opłatę. Zapomniałam wspomnieć, że tak jak w niektórych krajach, tj. Ukraina czy Grecja system kanalizacyjny nie jest przystosowany, żeby wrzucać papier toaletowy do środka, dlatego też zawsze wyrzuca się go do śmietnika. Poza tym w wielu miejscach są tylko otwory w ziemi zamiast tradycyjnej muszli klozetowej. W niektórych miejscach są dwie opcje a bardzo często widziałam też malutkie muszle dla dzieci, gdzie w jednym pomieszczenu są odpowiednie przystosowane muszle dla rodziców i dzieci. Jakoś tak szczegółowe wzięłam się za opis załatwiania potrzeb fizycznych na Tajwanie, ale jakoś tak mi to utkwiło w pamięci. Dużym problemem były natomiast śmietniki, których brakuje. Często gęsto dość długo zajęło nam znalezienie śmietnika na ulicy, czy w mieście, kiedy chcieliśmy coś wyrzucić. Jeśli chodzi o maseczki na twarz, o których pisałam wcześniej, że bardzo wiele ludzi nosi je ze względu na duże zanieczyszczenie powietrza w Pekinie, to usłyszałam też dwie inne wersje dotyczące przyczyny ich zakładania. Wiele osób, które są przeziębione zakłada je, aby nie roznosić bakterii i wirusów dookoła zarażaąc tym samym innych ludzi. Inni zakładają je także, aby poprostu chroniła ich przed zimnem. Dostepnę są specjalne wersje zimowe, grubsze, które zakrywając tak naprawdę pół twarzy mogą nas trochę ogrzać.
Kilka słów na temat chińskiego... Dla mnie czarna magia, nasłuchałam się przez całe dwa tygodnie zarówno mandaryńskiego jak i innej odmiany tajwańskiego, których ja oczywiście nie odróżniam. Nauczyłam się kilku podstawowych słów, typu „Dziękuję”, „Cześć”, „Na zdrowie!” , „piwo” i „zajęte” (np. jak jesteśmy w toalecie). Myślę, że to najważniejsze i tak niezły wynik 5 chińskich słówek. Zdziwiona byłam, że mój brat po 4 miesiącach potrafił się dogadać w podstawowych konwersacjach. Oczywiście przy meldowaniu się w hostelach czy jakichkolwiek zapytaniach zaczynał pytać w języku angielskim, bo jak tylko ktoś zdał sobie sprawę, że rozumie trochę chiński, to natychmiast następował chiński potok słów, z którego nic nie rozumiał. Jak się dowiedzieliśmy język chiński wcale nie jest trudny pod względem gramatyczno-leksykalnym. Cała trudność polega na wymowie z rozróżnieniem 4 różnych tonów, które występują w języku chińskim. Nie ma żadnej koniugacji, deklinacji czy przypadków, które są największą trudnością w językach obcych, szczególnie słowiańskich. Całość opiera się na nauczeniu się chińskich znaczków i zrozumienia ich różnorakich połączeń. I dużo pozostaje w sferze powtarzania i zapamiętywania wyrazów i ich prawidłowej wymowy. Bo jak w każdym języku, mały błąd w wymowie może mieć ogromną różnicę w znaczeniu. Na lotnisku słyszałam jedną Europejkę mówiąca płynnym chińskim, Polka z hostelu także znała ten język, więc myślę, że jest to coś do nauczenia jak każda inna rzecz. Ja jednak pozostaje przy moich pięciu słowach, których znajomość w pełni mnie zadowala.

Pozdrawiam już z Lubina. W nastepnej relacji trochę opisu miejsc które zwiedziliśmy wraz ze zdjęciami.

0 komentarze: