Zupełnie nowe wcielenie mojego bloga!

.

Now, you can also read in other languages, please select

Samoloty



Jestem już na pokładzie pierwszego samolotu relacji Wrocław – Frankfurt. Miałam plan się troszkę przespać, gdyż pobudka dziś była dość wcześnie, ale jakoś odechciało mi się. Nie będe ukrywać, ale jestem zła na sama siebie, bo zgubiłam swój ulubiony srebrny zegarek. Jak przechodzłam przez odprawę bezpieczeństwa, poproszono mnie o jego zdjęcie i umieszczenie w pudełku. Nie wiem ile razy w życiu to już robiłam, choć ostanimi czasy trochę rzadziej, gdyż nie wszyscy już tego wymagają. Po przejściu zabrałam swoje rzeczy, ubrałam się i ruszyłam do bramki. Po jakiś 15 minutach kiedy chciałam zerknąć na zegarek by sprawdzić która godzina, zdałam sobie sprawę, że zegarka nie ma... Rozpoczęło się już wchodzenie na pokład samolotu do Frankfurtu, a ja szybko ruszyłam schodami na dół, by spytać panów czy go tam nie znaleźli. Niestety panowie powiedzili, że nic takiego nie widzieli i kazali mi posprawdzać poskładane na kupce pudełka. Z racji tego, że nie miałam czasu, podszedł do mnie jakiś jeden kompetentny pan, sprawdził na skanerze moją torebkę (zegarka tam nie było) i poprosił o dane i kontakt telefoniczny i obiecał zadzwonić jak go znajdą. Próbowałam sobie przypomnieć jak to było i rzeczywiście zawsze jak wszystko odbieram (a ostatnimi czasy przechodzę taką odprawę bardzo często) zerkam czy nic nie zostało w pudełkach i tym razem nic tam nie widziałam, więc potocznie mówiąć zabrałam się i poszłam.
Siedzę teraz taka nadąsana w tym samolocie, bo zegarek był moja pamiątką. Dostałam go w prezencie razem z kompletem kolczyków i naszyjnikiem od całej kadry pedagogicznej jak odchodziłam z pracy w szkole w Szklarach Górnych. Kolczyka jednego już zgubiłam, a teraz ten zegarek... Nosz mam nadzieję, że go odnajdą i będe mieć go spowrotem, bo jest naprawdę unikatowy. Srebrny, drobny naprawdę bardzo mi się podoba.. bo w sumie sama go wybierałam.
No dobra koniec tematu o zegarku. Tak naprawdę to tylko zegarek, no ale za to pamiatkowyJ
Siedzę teraz w samolocie, wszyscy dookoła wcinają rogaliki, a ja o dziwo ( chyba przez ten zegarek) nie mam apetytu i tylko popijaam sok pomarańczowy. Zerkam na mojego sąsiada Azjata, który wpatrzony jest w swojego malutkiego tablecika oglądająć pewnie jakieś „chińskie”  filmiki. Wygląda jak jeden z tłumu Chińczyków czy Tajwańczyków, których miałam okazję oglądać przez niedawne 2 tygodnie.
Siedząc teraz tu zdałam sobie sprawę, że w ostatnich czasach samolot jest moim najczęstszym środkiem transportu. Z czystej ciekawości zdecydowałam się policzyć który to lot w ostatnich miesiącach...
I tak o to wyszło jest to 23 lot w przeciągu ostatnich 6 miesięcy.. Matko aż sama się zdziwiłam., to chyba liczba zbliżona do liczby lotów stewardess. A więc przeszłam 22 odprawy i akurat podczas 23 musiałam zostawić swój piękny, pamiątkowy zegarek. No nic jestem raczej optymistką, więc mam nadzieję, że zanim jeszcze wyląduję we Frankfurcie kompetentny pan zadzwoni na numer kontaktowy z wiadomością, że go odnaleźli.
Zawsze dużo podrózowałam, latałam, ale teraz to już chyba jakieś rekordy biję w swojej karierze lotniczej. Tak naprawdę kiedyś to było nielada podekscytowanie podróżą samolotem, przygotowanie, później to czekanie na samolot, spacer po sklepach. Teraz to najprościej mi się nie chce.. Przychodzę, nadanie bagazu, odprawa, oczekiwanie na wejście na pokład. Zawsze wchodzę ostatnia, bo niecierpię czekać w kilometrowych kolejkach. W ogóle do tej pory nie moge pojąć po co Ci ludzie stoja w tych kolejkach kiedy i tak każdy ma numer biletu i przypisane z góry miejsca? I  wiadomo, że każdy wsiądzie. No ale cóż, może inni wolą poprostu więcej czekać siedząc już na pokładzie. Tak naprawdę podróż samolotem to coś niesamowitego. Nadziwić się nie mogę, że jak w przeciągu stosunkowo krótkiego czasu można przemieszczać się po kuli ziemskiej, bez porównania z podróżą autem, statkiem, czy najszybszym pociągiem. Zadziwiające jest także to, że ceny przelotów są w coraz bardziej dostępnych cenach. Kiedyś lot za ocean to była niewyobrażalna kwota, dostępna tylko dla bogaczy, a teraz można latać w miarę rozsądnych cenach. Przy dużym szczęściu wyłapując okazję można polecieć dosłownie za grosze. Tak jak kiedyś  pisałam moje loty od 1 grosza do kilkunastu złotych  po Europie opisałam w zakładce ‘Kilka słów o mnie”. Teraz coraz więcej promocji pojawia się także na loty poza Europę, przykładem jest mój wyjazd do Brazylii za 900zł, Kolumbii za 1700zł, ale też wyprawy mojego brata do Gambii za 400 zł czy Indie za 600zł. Fakt faktem możliwości są, tyle że czasami termin z góry narzucony, choć coraz częściej, przy bukowaniu zaraz po ukazaniu się promocji, dostepność wolnych terminów jest dość spora.
Tak nawiązująć do tych lotów, szczególnie tych długich to często ludzie pytają się mnie jak je znoszę. Powiem szczerze nie jest tak źle.. Nie ukrywam, że od jakiegoś czasu biorę tabletki ziołowe na kilka dni przed i po locie (czyli ostatnimi czasy prawie codziennie), które poprawiają krążenie krwi w nogach i pomagają przy uczuciu ociężałych nóg. Jak wiadomo loty najczęściej trwają średnio 10 godzin, do tego jest najczęściej jeszcze jeden lot do Frankfurtu, więc jest  przez bardzo długi czas jest się w pozycj siedzącej. Wiadomo, że się wstaje i trochę spaceruje, ale nie ma to za wiele wspólnego z prawdziwym spacerem, ze względu na bardzo ograniczoną powierzchnię samolotu. Rzadko bo rzadko, ale czasami można mieć szczęscie i żadnych pasażerów obok siebie, a więc wtedy 10 godzin mozna przeleżeć w bardzo komfortowych warunkach. Ostatnimi czasy biorę też zastrzyki przed dalekim lotem na rozrzedzenie krwi, co by jakiś zatorów się nie nabawić. Co jak co, ale wiek już nie taki młody, więc i o zdrowie trzeba bardziej dbać!

0 komentarze: